Walka odbyła się w malutkim Lewiston w stanie Maine. Nikt inny nie chciał tego pojedynku organizować, bo obaj pięściarze wywoływali ogromne kontrowersje. W środę 25 maja mija od tej rywalizacji równo 57 lat.
To był rewanż za walkę z 25 lutego 1964 r., gdy Muhammad Ali pozbawił Listona tytułu mistrza świata wagi ciężkiej. Wtedy największy pięściarz wszech czasów nazywał się jeszcze Casius Clay.
W tamtym pojedynku faworytem był nazywany "Wielkim Niedźwiedziem" Liston. Bukmacherzy przyjmowali zakłady w stosunku 9:1. Obrońca tytułu trzy poprzednie pojedynki wygrywał, nokautując rywali w pierwszej rundzie. Mało kto dawał szanse 22-letniemu Clayowi. Walka zakończyła się jednak sensacją, gdy Liston z powodu kontuzji ramienia nie wyszedł do siódmej rundy.
Już to starcie przyniosło mnóstwo kontrowersji. Na ważenie Ali przyszedł w dżinsowej kurtce z napisem "Polowanie na niedźwiedzia" na plecach. To była oczywista prowokacja, ale na tym nie poprzestał. "Jestem mistrzem! Powiedźcie Sonny'emu, że jestem tutaj. Przynieście tego wielkiego, brzydkiego niedźwiedzia" - powiedział. A gdy w sali pojawił się Liston, wyglądał jakby miał atak szału i wołał: "Ktoś dziś w nocy zginie na ringu. Bój się, gnojku".
Po walce narożnik Claya oskarżał sekundantów Listona, że ich zawodnik chciał oślepić rywala w czasie walki nieznaną substancją, która przeniesiona na rękawicach dostała się do oczu rywala. Clay twierdził, że przez całą piątą rundę widział tylko cień rywala. Wzrok poprawił się mu dopiero w następnym starciu.
Z kolei część mediów nie wierzyła w kontuzję Listona i uważała, że walka w Miami Beach została ustawiona przez mafię. Prokurator generalny Florydy zarządził śledztwo w tej sprawie. Nie wykazało ono jednak żadnych podejrzanych machinacji. Ale kontrowersje nie ustały. I co jakiś czas w mediach pojawiały się sensacyjne doniesienia na temat związków Listona z mafią. Takie publikacje padały na podatny grunt. Opinia społeczna miała świeżo w pamięci zeznania Josepha Valachiego pierwszego mafioso, który zerwał ze zmową milczenia i opowiedział komisji senackiej o sposobach działania Cosa Nostry w USA jesienią 1963 r.
W 2014 r. dziennik "Washington Post" ujawnił, że o ustawienie walki FBI – Federalne Biuro Śledcze – podejrzewało Asha Resnicka, który prowadził swoje interesy w Las Vegas i miał związki zarówno z mafią jak i Listonem.
Clay był wolny od podejrzeń, jeśli chodzi o zarzuty ustawienia walki, na nim ciążyły inne kontrowersje. Nowy mistrz świata dołączył bowiem do tzw. Czarnych Muzułmanów – ruchu, który w latach 60. oskarżany był o szerzenie wrogości wobec białych Amerykanów. Nawet znany działacz walki o równouprawnienie czarnej mniejszości Martin Luther King był przeciwnikiem Czarnych Muzułmanów, którzy potem nazwali siebie Narodem Islamu. - Kiedy Cassius Clay dołączył do Czarnych Muzułmanów i zaczął się nazywać Cassius X, stał się mistrzem segregacji rasowej - powiedział słynny pastor. Niedługo później Clay przyjął nazwisko Muhammad Ali.
Po zwycięstwie nad Listonem okazało się, że nowy mistrz świata jeszcze przed pojedynkiem zawarł umowę z promotorami rywala firmą Inter-Continental Promotions i na mocy tego kontraktu miał stoczyć walkę rewanżową ze zdetronizowanym czempionem. Oficjalnie umowa mówiła, że Inter-Continental Promotions wybierze kolejnego rywala dla Alego, ale zdaniem organizacji WBA był to sposób na obejście przepisów, które wtedy zabraniały kontraktowania walki rewanżowej przed pierwszym pojedynkiem. World Boxing Association pozbawił więc Alego tytułu mistrza świata, gdy ogłoszono drugą walkę z Listonem.
Mniej rygorystyczna była natomiast World Boxing Council i to pod jej auspicjami odbyła się rewanżowa walka Alego z Listonem 25 maja 1964 r.
Wcześniej promotorzy mieli ogromny problem ze znalezieniem miejsca na pojedynek. Najpopularniejsze "bokserskie" stany: Nevada, Nowy Jork i Kalifornia odmówiły wydania licencji na pojedynek. Presje na działaczy wywierała WBA, ale Liston też nie pomógł, gdy został aresztowany za przekroczenie prędkości – jechał 120-130 km na godzinę w terenie zabudowanym – i posiadanie naładowanej broni.
W końcu Inter-Continental Promotions dogadało się z szefami hali Boston Garden i walka miała się odbyć w największym mieście stanu Massachusetts. Jednak trzy tygodnie przed walką okazało się, że Boston też nie może zorganizować walki, bo miejscowa komisja bokserska nie wydała licencji. Zaczęło się gorączkowo poszukiwanie nowej lokalizacji. Dlatego pojedynek odbył się w liczącym zaledwie 41 tys. mieszkańców Lewiston w stanie Maine w miejscowej hali, która mogła pomieścić jedynie 3 tys. widzów.
Przed pojedynkiem Ali był pod ścisłą i nieustanną ochroną agentów FBI. Obawiano się zamachów na życie pięściarza. Wśród Czarnych Muzułmanów doszło bowiem do rozłamu między przywódcami: Elijahem Muhammadem i Malcolmem X. Ten drugi zginął niedługo później w lutym 1965 r. w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach, a jego zwolennicy oskarżyli o zamach rywali z Narodu Islamu. Ali jako zwolennik Elijaha też dostawał groźby śmierci.
Długo oczekiwana walka trwała zaledwie dwie minuty i 12 sekund. Gdy Liston chciał zadać Alemu cios lewą ręką, ten się uchylił i wyprowadził błyskawiczne uderzenie prawą. Liston zwalił się na deski, próbował wstać, ale bezskutecznie. Do dziś sytuacja budzi kontrowersje i nawet wideo nie rozstrzyga sprawy, czy cios Alego był rzeczywiście nokautujący.
Sam Ali dolał oliwy do ognia, gdy stał nad rywalem i wrzeszczał: "Wstawaj i walcz, frajerze. Nikt ci nie uwierzy". Właśnie wtedy powstało prawdopodobnie najsłynniejsze zdjęcie Muhammada Alego autorstwa Neila Leifera.
Ali był tak podekscytowany, że sędzia ringowy Joe Walcott nie mógł go odesłać do narożnika neutralnego i rozpocząć liczenia. Zresztą uznał potem, że i tak Liston tak długi czas spędził na deskach, że liczenie nie ma sensu.
Kibice, którzy oglądali pojedynek w hali, czuli się oszukani. Prawie nikt nie zauważył ciosu, po którym padł Liston. Z trybun rozległo się gromkie: "Fix, fix, fix" w oskarżeniu o ustawienie wyniku (od angielskiego: match fixing – ustawianie wyniku meczu).
Kontrowersje pozostały do dziś. Jedni uważają, że Ali wyprowadził tak szybki i celny cios, iż nawet sam nie zauważył, kiedy trafił rywala. Inni dowodzą, że nawet jeśli mistrz świata dosięgnął rywala, to zrobił to zbyt lekko, by wywołać nokautujący efekt.
Sam Ali przyznał w biografii wydanej w 1991 r., że nie sądził, iż jego cios miał taką moc, by powalić Listona:
To był dobry cios, ale nie sądziłem, że uderzyłem go tak mocno, że nie mógł wstać. Kiedy już upadł, byłem podekscytowany. Zapomniałem o zasadach
Sam Liston też tłumaczył potem, że cios, który go powalił, nie był wcale nokautujący, a on sam czekał na deskach na liczenie. Nie doczekał się jednak, bo Ali nie odszedł do neutralnego narożnika i arbiter przerwał walkę. – Gdyby zaczął liczenie, kontynuowałbym walkę – skarżył się Liston.
Walcott odpowiadał: - Liczyłem go czy nie, nie ma żadnej różnicy. Mógłbym liczyć nawet do 24, a Liston i tak był w świecie marzeń i jedyne, co mogło się dalej stać to to, że zostałby poważnie poturbowany.
Pokonany nigdy nie złożył oficjalnego protestu, podnosząc fakt, że sędziowie naruszyli reguły.
Po walce pojawiło się mnóstwo teorii spiskowych, dlaczego Liston przegrał. Jedni twierdzili, że to mafia kazała mu upaść w pierwszej rundzie, inni twierdzili, że pretendent sam obstawił u bukmacherów własną przegraną, by w ten sposób spłacić dług mafii. Jeszcze inni twierdzili, że bał się o życie, bo dostał groźby od Narodu Islamu.
Drugie zwycięstwo nad Listonem dało Alemu przepustkę do wielkiej kariery jednego z największych sportowców wszech czasów.