Fury zgasił światło i obronił pas. Whyte padł po brutalnym nokaucie

Jeden potężny prawy podbródkowy i było po wszystkim! Na londyńskim Wembley Brytyjczyk Tyson Fury potężnie znokautował swojego rodaka Dilliana Whyte'a w szóstej rundzie i obronił pas mistrza świata WBC w wadze ciężkiej.

Po jednej stronie mistrz świata, niepokonany pogromca m.in. Władimira Kliczki i Deontaya Wildera, którego na deski potrafiły powalić jedynie problemy ze zdrowiem psychicznym. Po drugiej pretendent z ciężką przeszłością, który cudem uszedł z życiem z porachunków gangów. Jednak Tyson Fury i Dillian Whyte w sumie, razem przegrali tylko dwie walki w swojej karierze i nie było żadnych wątpliwości, że nie znaleźli się przypadkiem w ringu na wypełnionym po brzegi Wembley.

Zobacz wideo Polski pięściarz opowiada o walce z Whytem i sparingach z Furym. "Bawił się ze mną"

Whyte wyszedł do ringu jako pierwszy, przy głośnych brzmieniach utworu „Back in Black" zespołu AC/DC. Wyjście Fury'ego poprzedził melodyjny utwór „American Pie", który sam bokser wykonał po pierwszym zwycięstwie nad Deontayem Wilderem, ale do ringu mistrz świata wszedł już w rytmie utworu Kings of Leon „Sex on fire".

Potężny nokaut w szóstej rundzie! Fury rozbił Whyte'a

Po chwili został już tylko boks na najwyższym poziomie. Przynajmniej w wykonaniu broniącego pasa Tysona Fury'ego, który w pierwszych rundach kontrolował walkę, spokojnie obijając ciosami na korpus swojego rywala i uciekając od jego niezgrabnych prób.

Po trzeciej rundzie w narożniku Whyte'a już zrobiło się nerwowo. "Musisz być bliżej!" - słyszał pretendent od swojego trenera. I próbował zastosować się do tych wskazówek. 

W czwartej rundzie nerwowo zrobiło się także w ringu. Po zderzeniu głowami obu zawodników Whyte miał rozbity łuk brwiowy, a brudny boks ze strony obu pięściarzy spowodował dwie przerwy w walce, w których sędzia ringowy upominał Fury'ego i Whyte'a ostrymi reprymendami. 

Fury dalej obijał przeciwnika ciosami na korpus, aż w szóstej rundzie nadeszło coś, co postawiło całe Wembley na nogi. Fenomenalny prawy podbródkowy mistrza świata trafił Dilliana Whyte'a najczyściej, jak się dało. Whyte padł jak długi na deski, było po walce. Próbował się półprzytomny podnieść, ale sędzia ringowy nie zamierzał go w takim stanie dopuszczać do dalszego boksowania.

Tyson Fury wygrał przez efektowny nokaut techniczny w szóstej rundzie z Dillianem Whytem i obronił pas mistrza świata wagi ciężkiej WBC. Odniósł 32 zwycięstwo w 33. pojedynku. Na koncie ma także jeden remis z Deontayem Wilderem. Dla Whyte'a była to trzecia porażka w karierze.

"Obiecałem, byłem winien tej publiczności walkę na Wembley. Wydaje mi się, że to ostatnia moja walka w karierze" - powiedział po walce Fury, po czym ponownie zaśpiewał wraz z kibicami na Wembley utwór "American Pie". Choć znów zapowiedział zakończenie kariery, wielu dalej nie będzie wierzyło w te słowa. Wszyscy czekają bowiem na jego superwalkę z Anthonym Joshuą.

Więcej o: