Polak może zostać mistrzem świata w boksie. "Kozak"

Antoni Partum
Maciej Sulęcki (30-2, 11 KO) znowu powalczy o tytuł mistrza świata wagi średniej! Polski pięściarz zmierzy się w czerwcu w Houston z Jermallem Charlo (32-0, 22 KO) - czempionem organizacji WBC. - Powinienem przypomnieć sobie o lewym sierpie, bo Charlo często opuszcza prawą rękę - mówi Sport.pl Sulęcki.

O Sulęckim pierwszy raz zrobiło się głośno w 2014 roku, kiedy sensacyjnie znokautował Grzegorza Proksę na gali Polsat Boxing Night. Cztery lata później przegrał minimalnie na punkty z Danielem Jacobsem, byłym mistrzem świata. Polak pokazał się jednak ze świetnej strony i udowodnił, że należy do czołówki wagi średniej. W 2019 roku niepokonany Demetrius Andrade pokazał jednak Sulęckiemu miejsce w szeregu. I choć wychowanek Gwardii Warszawa wygrał dwie ostatnie walki, to informacja o starciu z Jermallem Charlo (32-0, 22 KO) była prawdziwą sensacją. Spekulowano, że Amerykanin zmierzy się z czołowym pięściarzem świata Saulem "Canelo" Alvarezem (57-1-2, 39 KO), ale obie strony się nie dogadały. Koniec końców padło na Polaka.

Zobacz wideo Sześć lat temu był amatorem, dziś jest multimilionerem. Polski fenomen, król freak fightów

- Lekkie zaskoczenie było, ale nie nazwałbym tego szokiem. W końcu byłem wysoko w rankingu WBC. Spodziewałem się raczej eliminatora, a nie od razu walki o pas - mówi Sport.pl Maciej Sulęcki.

Wielu kibiców i ekspertów chwali promotora pięściarza, czyli Andrzeja Wasilewskiego, który dzięki swym znajomościom załatwił tak prestiżową walkę.

- Pan Andrzej potrafi wyczarować wielką walkę, ale nikt tego nie podważa. Czasami dochodzi do różnych sprzeczek między nami, ale nie zmienia to faktu, że ma wielką moc. W Polsce tylko on się liczy. Prawda jednak jest taka, że dobry promotor nic nie zrobi bez dobrych zawodników. A Pan Andrzej ma świetnych pięściarzy. Myślę, że zasłużyłem na taką szansę, choć w ostatnich walkach nie błyszczałem - mówi Sulęcki, który ostatnio pokonał Saszę Jengojana  i Fouadz El Massoudiego. 

Charlo to jednak inny rozmiar kapelusza. Amerykanin stoczył 32 walki i wszystkie wygrał, 22 przez nokaut. Słynie z efektownego stylu walki. 

 

Charlo? Wiadomo, że to kozak. Ale z drugiej strony, w ostatnich pięciu walkach nie zrobił na mnie wrażenia. Tylko raz wygrał przed czasem [Dennisem Hoganem]. Charlo unika trudny wyzwań, np. nie chce się bić z Andrade. I pewnie dlatego to ja dostałem szansę, bo nie jestem faworytem na papierze - mówi Sulęcki.

Tym razem Polak wyleci na obóz przygotowawczy do Stanów Zjednoczonych. W wyjeździe pomagać mu będzie Andrzej Fonfara, były pięściarz, a dziś promotor i początkujący trener.

- Nadal będę trenował z Pawłem Kłakiem, ale jedziemy do Stanów. Głową całej operacji jest Andrzej Fonfara, który też będzie mi pomagał w ringu. Na razie jest za wcześnie, aby powiedzieć, kto będzie moim głównym trenerem - mówi Sulęcki.

- A nad czym będziesz w szczególności pracował z nimi? - dopytujemy.

- Jest wiele elementów, nad którymi muszę pracować. Na pewno powinienem przypomnieć sobie o lewym sierpie. Kiedyś z niego słynąłem, ale ostatnio coraz rzadziej go używałem. Lewy sierp tym bardziej przyda się teraz, bo Charlo często opuszcza prawą rękę - kończy Sulęcki.

Gala odbędzie się 18 czerwca w Houston. Polski boks czeka mistrza świata, odkąd Ołeksander Usyk pobił Krzysztofa Głowackiego.

Więcej o: