Cały świat będzie patrzył na Polaka! "To byłby historyczny triumf"

Antoni Partum
Polski boks ogarnął marazm. Młodzież woli oglądać walki MMA celebrytów niż podziwiać pięściarzy, ale z drugiej strony - kogo tu podziwiać? Kandydat na bohatera jest jeden - Michał Cieślak (21-1). Jeśli uporządkuje agresję i w niedzielnej walce o pas zwycięży niepokonanego dotychczas Lawrence'a Okoliego (17-0), to będzie to jeden z naszych najcenniejszych triumfów w historii.

Polski boks w kryzysie jest od lat. Naszym ostatnim medalem olimpijskim pozostaje brąz Wojciecha Bartnika z 1992 roku z Barcelony, a na mistrza świata w boksie zawodowym czekamy od 2016 roku, kiedy Krzysztofowi Głowackiemu pas odebrał Ołeksander Usyk. W ostatnich latach znajdowali się pięściarze, którzy chcieli podbić świat, ale zostali brutalnie zweryfikowani.

Zobacz wideo Polski pięściarz zawalczy o pas mistrza świata. Promotor zdradza kulisy negocjacji

Kownacki, Szpilka, Wach - poważny boks został wybity im z głowy

W 2021 roku Głowacki mógł odzyskać pas, ale Lawrence Okolie znokautował go w szóstej rundzie. Później Brytyjczyka próbował pokonać Nikodem Jeżewski, ale już w drugiej rundzie, gdy Polak padł na matę po raz trzeci, sędzia przerwał pojedynek. Teoretycznie mistrzem świata mógł zostać Kamil Szeremeta, ale w praktyce nie miał na to szans, bo mierzył się z klasowym Giennadijem Gołowkinem. Polak nie został dopuszczony do ósmej rundy. 

Duże ambicje miał Maciej Sulęcki, ale przegrane pojedynki z Danielem Jacobsem i Demetriusem Andrade pokazały, że do czołówki mu brakuje. Po dotkliwych porażkach z Robertem Heleniusem trudno rozpatrywać jako kandydata na mistrza Adama Kownackiego. Poważny boks w królewskiej dywizji został skutecznie wybity z głowy także Arturowi Szpilce i Mariuszowi Wachowi.

Bliski walki o pas jest Łukasz Różański, ale nie dość, że ma już 36 lat, to walczy w mało prestiżowej kategorii bridger (do 101,6 kg) i wciąż nie został zweryfikowany przez poważnego rywala. Promotorzy w najbliższym czasie na pewno będą stawiali na Fiodora Czerkaszyna (waga średnia) i Kamila Łaszczyka (piórkowa), ale na walki o pas z ich udziałem na razie nie zanosi się.

"To byłby to jeden z najcenniejszych triumfów w historii polskiego boksu"

By poszukać naszych mistrzowskich szans musimy zajrzeć do kategorii junior ciężkiej (do 90,7 kg). Krzysztof Włodarczyk miał swoje marzenia, ale znowu trafił za kratki, zostają więc 34-letni Mateusz Masternak i dwa lata młodszy Michał Cieślak. Na razie niewiele wskazuje na walkę o pas "Mastera" w najbliższych miesiącach, więc to Cieślak pozostaje naszą największą nadzieją. 

I to właśnie Cieślak powalczy w niedzielę w Londynie o pas mistrzowski WBO w wadze junior ciężkiej - jego rywalem będzie wspominany już w kontekście walk z Polakami niepokonany Brytyjczyk Okolie (17-0), za którym stoi Eddie Hearn, najpotężniejszy promotor bokserski.

- Gdyby Cieślak wygrał, to byłby to jeden z najcenniejszych triumfów w historii polskiego boksu - szczególnie potrzebny w obecnej sytuacji, kiedy nie mamy żadnego mistrza świata ani specjalnych perspektyw na zmianę tej sytuacji - uważa Kacper Bartosiak, komentator TVP Sport i gospodarz programu "W Ringu".

Lawrence Okolie i jego atuty

Okolie może nie ma na koncie wielkich wygranych, które przejdą do historii boksu, ale od kilku lat jest bardzo rozsądnie prowadzony i bez kłopotów bije każdego rywala. Potrafił zwyciężyć niepokonanych wcześniej Isaaca Chamberlaina (wtedy 9-0), Luke'a Watkinsa (13-0) i Yvesa Ngabu (20-0). Wygrał także z Mattym Askinem (14-1) i nie dał też żadnych szans doświadczonemu Głowackiemu (wtedy 31-2).

W narożniku Okoliego stoi Shane McGuigan, trener młodego pokolenia. Urodzony w 1988 roku szkoleniowiec jest uznawany za świetnego analityka, który przekonuje, że pełnię potencjału Brytyjczyka poznamy dopiero za kilka lat. Już w królewskiej dywizji. 

Kolejnym atutem rywala Cieślaka jest fakt, że walka odbędzie się w Wielkiej Brytanii. I nikt nie ma wątpliwości, że przy wyrównanej walce Hearn nie pozwoli Okoliemu przegrać. Ale to akurat na Cieślaku nie powinno robić wrażenia. Choć przed nim jeszcze kilka lat kariery, to Polak najbardziej kuriozalną pod względem gospodarskiego sędziowania walkę ma już chyba za sobą.

Szalony wyjazd do Kinszasy

Dwa lata temu w stolicy Demokratycznej Republiki Konga Cieślak przegrał z Ilungu Makabu. Radosław Leniarski z "Gazety Wyborczej" pisał o tym starciu, jako o najbardziej kuriozalnym pojedynku o tytuł mistrza świata w historii polskiego boksu. Dlaczego?

Zaczęło się od ciągłego przekładania terminu walki i to na kilka dni przed planowanym starciem. A gdy już Cieślak ze swoją ekipą zameldowali się w hotelu, to w środku nocy przeszli kontrolę policji. Później okazało się, że to byli zwykli przebierańcy, a nie policjanci, bo w międzyczasie ktoś "wyczyścił" cały pokój z ich rzeczy.

Pieniądze za pojedynek Polacy otrzymali do ręki, w postaci studolarowych banknotów na kilka godzin przed walką. W ringu Cieślak też nie miał lekko. Jedna z rund, w których przeważał, została zakończona przedwcześnie. Ostatecznie Polak po raz pierwszy w karierze przeboksował 12 rund i nieznacznie przegrał na punkty.

Wybuchowość kluczem do sukcesu? "Atut Cieślaka to kontrolowana agresja"

Te doświadczenia sprawiają, że dziś Cieślak trudno złamać. Tym bardziej, że w ostatnich latach nauczył się panować na emocjami. To w dużej mierze zasługa trenera Andrzeja Liczika.

- Liczik jest na fali. To obecnie najbardziej rozchwytywany trener młodego pokolenia w Polsce. Sam fakt, że ufają mu czołowi polscy pięściarze o różnych stylach, jest wymowny - uważa Bartosiak. - W przypadku Cieślaka pięściarski rozwój pod okiem Liczika jest po prostu faktem. Jeszcze kilka lat temu Michał był krytykowany za brudny boks. Trener mocno poukładał go w tym zakresie. Razem pracują od 2018 roku i doskonale widać, że słynna ringowa agresja Cieślaka została w pewien sposób uporządkowana. Dużo lepiej wygląda też praca lewą ręką, a w niektórych występach pojawiały się zmiany pozycji. Być może kilka niespodzianek taktycznych zobaczymy też w niedzielę - analizuje Bartosiak.

Ale choć Cieślak panuje nad agresją, to jego styl nadal jest wybuchowy. Ale kto wie, być może to właśnie będzie klucz do sukcesu, bo do tej pory nikt nie ruszył z dużą odwagą na Brytyjczyka. Wydaje się, że właśnie taki ostry, bezpośredni boks jest szansą na przełamanie Okoliego.

- Największy atut Michała to kontrolowana agresja. Cieślak teraz dużo lepiej wie, kiedy podkręcić tempo i potrafi lepiej skracać ring. Do tego mocno bije z obu rąk i naturalnie składa kombinacje. Ma też znakomitą kondycję i to właśnie ten bokserski "silnik" może być kluczowym atutem w rywalizacji z niesprawdzonym na głębokich wodach Okoliem - opowiada Bartosiak.

To kto wygra? - Rozum podpowiada, że Okolie na punkty po niezbyt porywającym pojedynku z faulami i klinczami, po którym jego akcje wcale nie wzrosną - mówi ekspert TVP Sport. - Tym razem jednak pójdę za sercem: wierzę, że Okolie nie zdoła ustawić tego pojedynku na własnych warunkach dzięki inteligentnej presji Cieślaka. Faworyt od początku będzie pod presją i na głębokich wodach Michał wykorzysta któryś z jego kryzysów kondycyjnych i przełamie Okoliego w drugiej połowie walki także dzięki lepszej kondycji - kończy Bartosiak.

Wygrana Cieślaka jak woda na pustyni

Fakt, że od wielu lat nasi pięściarze nie odnoszą sukcesu sprawia, że zainteresowanie boksem spada. Starcie Różański vs. Szpilka, czyli jedno z najciekawszych zestawień od lat, sprzedało zaledwie 30 tysięcy PPV. Zaledwie, jeśli porównamy to do wyników gal KSW, które sprzedają się kilka razy lepiej. A przecież młodzież coraz częściej niż sport, wybiera gale freakowe. FAME MMA twierdzi, że ich ostatnią galę wykupiło 524 tys. fanów. Samą konferencje prasową na YouTube na żywo oglądało ponad 300 tys.

Rozpoznawalność Cieślaka w porównaniu z bohaterami wątpliwych często "sportowców" z freakowych gal MMA, jest minimalna. Część kibiców może się zastanawiać, dlaczego Cieślak jest tak dobrym pięściarzem, a tak rzadko o nim słyszało i tu jakimś wytłumaczeniem jest być może to, że on tak chce. Cieślak niezbyt często pojawia się w mediach tradycyjnych i nie błyszczy w social mediach. Na Instagramie obserwuje go mniej niż 12 tys. osób. Dla porównania: jego znajomy Szpilka ma 254 tys. obserwujących, a profil psów Szpilki "Przygody Cyca i Pumby" śledzi 57 tysięcy. 

Ale jeśli Cieślak wygra w niedzielę, to nasz boks może dostać nowe życie, nową energie. Kto wie, być może znów Polacy będą zarywali noce dla rodaka, a na salach bokserskich pojawi się więcej kandydatów na pięściarzy. Jest o co walczyć, panie Cieślak.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.