- Wejdę do ringu i po prostu wykonam swoją robotę - mówił przed walką pewny siebie Kid Galahad, który w sobotę na gali w rodzinnym Sheffield bronił pasa IBF w wadze piórkowej. Nieskutecznie, bo 35-letni weteran Kiko Martinez - były mistrz IBF w wadze super koguciej - odebrał mu go na samym początku szóstej rundy.
A mógł nawet wcześniej - pod koniec piątej, kiedy Galahad - który do tego czasu dominował i wygrywał na wszystkich kartach punktowych - upadł na deski po raz pierwszy. Wtedy uratował go gong, ale przez minutę w narożniku nie doszedł do siebie. A Martinez prawym sierpowym - pierwszym ciosem w szóstej rundzie - dokończył dzieła zniszczenia.
"Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl"
Kiedy Galahad upadł na deski po raz drugi, sędzia nawet nie zaczął liczyć do dziesięciu. Od razu zakończył walkę i nachylił się nad nieprzytomnym Brytyjczykiem. "Przerażający widok, ale jego narożnik w ogóle nie powinien pozwolić mu wychodzić do szóstej rundy. Było przecież widać, że jest totalnie nieprzytomny" - piszą internauci pod wideo z nokautu, które na Twitterze zamieściła transmitująca walkę platforma DAZN.
- Wow! Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. To była najbardziej oszałamiająca rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem w ringu. To była tak jednostronna walka, ale jeden cios zmienił wszystko - powiedział po zwycięstwie Martineza promotor bokserski Eddie Hearn, który zapowiedział, że przyjrzy się możliwości rewanżu.