To koniec pasjonującej walki pomiędzy Tysonem Furym a Deontayem Wilderem! To Fury po pasjonującej walce pokonał przez nokaut w 11. rundzie Amerykanina i zachował mistrzowski pas kategorii WBC w wadze ciężkiej. Brytyjczyk rywala, mimo że w 4. rundzie dwukrotnie leżał na deskach. To pierwszy taki przypadek w jego karierze.
Fury znajduje się komfortowej sytuacji, gdyż w długo oczekiwanym pojedynku potwierdził mistrzowską klasę. Na razie nie wiadomo, kiedy zobaczymy Brytyjczyka na ringu, ale on sam uchylił nieco rąbka tajemnicy. - Została mi jeszcze jedna walka w kontrakcie z grupą Top Rank i telewizją ESPN. Zobaczymy, kto będzie rywalem. Teraz jednak nie myślę o boksie. Nie wiem, czy muszę jeszcze walczyć. Nie wiem, co przyniesie przyszłość - powiedział Fury.
"Gipsy King" przedstawił także plany na najbliższe dni. Okazuje się, że w żadnym stopniu nie będą one związane z boksem. - Wracam do korzeni. Będę wyrzucał śmieci, zawoził dzieci do szkoły, pracował w domu i ogrodzie. Normalne rzeczy. Zrobię sobie miesiąc przerwy i będę się cieszył życiem - wyjaśnił mistrz świata WBC.
Naturalnym kandydatem do stoczenia walki z Furym jest Ukrainiec Ołeksandr Usyk, który kilka tygodni temu wygrał z Anthonym Joshua i odebrał mu pasy WBA, WBO i IBF. Przed temu Ukraińca czekać będzie rewanżowa walka z Brytyjczykiem, o czym już wspomniał promotor Joshuy Eddie Hearn. Prawdopodobny termin to luty, marzec przyszłego roku.