Świat boksu został znokautowany. Szczyt bezczelności. "Mafia"

Kacper Sosnowski
Co najmniej 11 walk w trakcie igrzysk w Rio było ustawionych - wynika z raportu profesora Richarda McLarena. Jak się okazuje, korupcja trwała od lat, a w handel medalami zamieszani byli wszyscy święci. Dla świata boksu to oznacza nokaut, z którego trudno będzie się dźwignąć.

W Tokio było stosunkowo spokojnie. W ringu doszło raptem do kilku incydentów - Francuz Mourad Aliev nie mógł się pogodzić z dyskwalifikacją za uderzenie rywala głową i przez niemal godzinę nie chciał zejść z ringu. W innej walce Rosjanin Imam Chatajew powiedział, że sędziowie ukradli mu bilet do finału. Przy tym, co działo się w trakcie igrzysk w Rio pięć lat wcześniej, to pryszcz. Jak się okazuje, brazylijskie igrzyska w boksie były do bólu przeżarte korupcją.

Zobacz wideo Rewanż Szpilka vs Adamek w MMA? "Już wolałbym zobaczyć ich walkę na gołe pięści"

Sprawę ujawnił kanadyjski profesor Richard McLaren. To śledczy, który wcześniej opisał wspomagany przez państwo rosyjski system dopingowy. Śledztwo dotyczące olimpijskiego boksu zleciła mu International Boxing Association (AIBA).

Raport McLarena nie pozostawia złudzeń. Na 149 stronach opisał on istnienie skorumpowanej siatki działaczy i sędziów, którzy - tylko w trakcie igrzysk w Rio! - mieli ustawić aż 11 walk. A to dopiero pierwsza część publikacji.

Medale za miliony

To była prawdziwa pajęczyna: systemem przekrętów kierowali długoletni działacze światowej federacji - prezes AIBA Wu Ching Kuo (niegdyś też członek MKOL) i dyrektor wykonawczy federacji Francuz Karim Bouzidi. To on wyznaczał do walk zaufane osoby. W manipulacjach wspomagał ich brytyjski sędzia Mick Basi, który sam sędziował boks na igrzyskach w Londynie i Rio oraz wpływał na odpowiednie decyzje innych arbitrów.

Kanadyjski śledczy pracę arbitrów opisał jako wykonywaną w "kulturze strachu, zastraszania i posłuszeństwa". Na imprezy specjalnie wybierano arbitrów przeciętnych lub tych, którzy wcześniej mieli jakieś potknięcia. Tacy szybciej byli gotowi do naginania zasad czy prowadzenia zawodów zgodnie z oczekiwaniami. Sędziów o dobrej reputacji przeważnie omijano. Gdy było trzeba, wrabiano arbitrów w niewygodne historie lub ich szantażowano, ale przeważnie starczały odpowiednie rozmowy.

Tych, którzy krzyczeli o korupcji w boksie, uciszano. Sprawę sędziego, który zgłosił federacji, że w trakcie mistrzostw świata w Dausze w 2015 roku próbowano go przekupić za 20 tysięcy dolarów, zamieciono pod dywan. 

McLaren opisuje jak w 2010 roku Azerbejdżan udzielił federacji bokserskiej pożyczki w wysokości 10 mln dol. Przelew z pożyczką nie miał jednak nic wspólnego. Jak się okazuje, była to opłata za dwa olimpijskie złota. W Londynie Azerowie zdobyli dwa brązowe medale.

Premiowanie organizatorów i tajemne znaki przy walkach

Wyniki walk, kwalifikacje i medale można było załatwić za pomocą przelewu, ale można było też zapewnić sobie względy AIBA, organizując bokserską imprezę i wykładając na nią spore sumy. Tak jak w przypadku europejskich kwalifikacji do igrzysk w Londynie, które organizowała Turcja. Prezydent AIBA miał wówczas powiedzieć sędziom otwarcie, że "byłoby to upokarzające, gdyby tureccy pięściarze na własnej ziemi mieli problemy z kwalifikacjami do Londynu". Na igrzyska dostało się sześciu tureckich pięściarzy.

McLaren opisał system współpracy sędziów, którzy starali się, by podczas walk ich werdykty wyglądały na spójne, nawet jeśli orzeczenia nie miały potwierdzenia w wydarzeniach ringowych. Stosowali oni system dyskretnej komunikacji. "Dotykanie się za dane ucho, patrzenie w dół, patrzenie na lewo. Znaki były ciągle zmieniane i miały różne znaczenia" - opisywał to jeden ze wtajemniczonych.

Rio? "27 problematycznych arbitrów i 9 normalnych"

Na igrzyskach w Rio o obsadzie sędziowskiej decydował tylko prezes AIBA i jej dyrektor wykonawczy. Kiedy narzuconą przez nich listę arbitrów zobaczył prezes australijskiej federacji bokserskiej, nie mógł uwierzyć.

- Było tam 36 sędziów, z czego 18 z nich było oszustami, a dziewięciu było niekompetentnych. Czyli 27 problematycznych arbitrów i dziewięciu normalnych – mówił Ted Tunner, cytowany przez McLarena.

Zdaniem śledczego aż 11 walk na igrzyskach w Rio mogło zostać przekręconych. McLaren w pierwszej części raportu nie wymienił ich wszystkich. Oznajmił jednak, że nie jest pewien uczciwości przyznania złotego medalu w kategorii powyżej 91 kg (Tony Yoka z Francji pokonał niejednogłośnie Brytyjczyka Joe Joyce’a) oraz półfinału kat. do 60 kg Francuza Sofiane Oumiha i Mongoła Otgondalaia Dorjnyambuu. Przed tą walką jeden z najwyżej notowanych sędziów miał orzec, że za 250 tys. dol. Dorjnyambuu wygra pojedynek. Pieniędzy w gotówce nie było, a walkę u wszystkich arbitrów wygrał Francuz.

McLaren ujawnił też, to o czym w świecie boksu mówiło się od lat - że manipulowano m.in. przy walce Irlandczyka Michaela Conlana z Rosjaninem Władimirem Nikitinem (ćwierćfinał do 56 kg) oraz Kazacha Wasilija Lewita z Rosjaninem Jewgienijem Tiszczenką (finał do 91 kg). To po tej walce Conlan pokazał sędziom środkowy palec i dodał w mocniejszych słowach, że na igrzyskach już się nie pojawi. O arbitrach mówił jak o złodziejach. Zdecydowana większość międzynarodowych komentatorów to jemu przyznała wygraną.

Jeszcze większe niezrozumienie wywołał "wyrok" arbitrów dotyczący finałowego zwycięstwa Tiszczenki z Lewitem. Gdy jeden z sędziów wskazał na Tiszczenkę, nawet komentator telewizji Rosija 1 skwitował punktacje słowami: - Może to bardzo niepatriotyczne, ale zgadzam się z arbitrami wskazującymi na Lewita. Po końcowym gongu absurd był jeszcze większy. Publiczność gwizdała, zaskoczony korzystnym werdyktem był Rosjanin, a kazachskie media nazwały zwycięstwo Tiszczenki cyrkiem. Amerykański promotor Lou Di Bella porównał wtedy kierownictwo AIBA do mafii.

Czyszczenie federacji i ciąg dalszy raportu

Choć o brzydkim geście zdesperowanego Conlana było głośno, to dziwne werdykty wywołały taką burzę, że AIBA musiała jakoś zająć się sprawą. To też było absurdalne, bo od początku władze tłumaczyły, że sędziowanie było prawidłowe i że niektórzy nie rozumieją nowych zasad punktowania. A potem dziękowali najwyżej sklasyfikowanym sędziom, których sami wytypowali. Puenta była taka, że po igrzyskach odsunięto właściwie wszystkich arbitrów, którzy pracowali do Rio.

Wraz z nimi z funkcji poleciał też dyrektor Bouzidi. Prezes Ching-Kuo ostał się na stanowisku jeszcze rok. Gdy został oskarżony o złe zarządzanie i nieprawidłowości w księgowości, uznał to za ataki polityczne. Pod koniec 2017 roku jednak z funkcji zrezygnował.

Przed igrzyskami w Tokio sędziowie musieli już przejść specjalną certyfikację, a nowa komisja przestudiowała biografię każdego z nich. Ale to wcale nie musi oznaczać końca sprawy. McLaren szykuje kolejne części raportu, które dla świata boksu mogą oznaczać kolejny nokaut.

Więcej o: