Rewanżowy pojedynek Adama Kownackiego z Robertem Heleniusem miał zaskakujący przebieg. Polak przegrał to starcie i jak się okazało, był gorszy u trzech punktowych sędziów we wszystkich rundach. Fin wygrał pięć starć i miał przewagę w stosunku 50-44, przez co odwrócenie losów walki byłoby bardzo trudne - Polak musiałby tak naprawdę znokautować rywala.
Praktycznie od początku starcia "Babyface" musiał mierzyć się nie tylko z rywalem, ale także z poważną kontuzją. Po serii ciosów 37-latka w okolicach lewego oka Kownackiego utworzyła się duża opuchlizna. Jakby tego było mało, w piątek rundzie Polak jeszcze bardziej pogorszył swoją sytuację - po ciosach poniżej pasa sędziowie odjęli mu punkty.
Przez całą walkę Helenius oddał 366 uderzeń przy skuteczności na poziomie 35 proc. (129 celnych). Kownacki z kolei wyprowadził 270 ciosów, z czego niemal piąty dochodził do celu (52, czyli 19 proc.). Fiński bokser najskuteczniejszy był w piątej rundzie, kiedy aż 41 razy trafiał Polaka.
Po zakończeniu walki Adam Kownacki musiał zostać przetransportowany do szpitala. Kilka godzin po zakończeniu pojedynku "Babyface" przeprosił również swoich fanów za porażkę. Na swoim profilu na Twitterze zamieścił jedno słowo - "przepraszam". Przegrany pojedynek w Las Vegas był jego drugą porażką w zawodowej karierze.
Drugi przegrany pojedynek z Robertem Heleniusem oznacza, że 32-latek stracił szansę na walkę o mistrzostwo świata w najbliższej przyszłości. Fin wykorzystał słabe strony Polaka, zyskując tym samym możliwość walki w bardziej kasowych pojedynkach w wadze ciężkiej.