Ołeksandr Usyk sprawił niespodziankę i w sobotni wieczór pokonał Anthony'ego Joshuę, odbierając mu mistrzowskie pasy federacji WBO, IBF oraz WBA w wadze ciężkiej. Ukrainiec pokonał dotychczasowego mistrza jednogłośnym werdyktem sędziów, którzy punktowali tę walkę 117:112, 116:112, 115:113 na korzyść Usyka.
Faworytem hitowego starcia był Joshua, który miał mieć przewagę fizyczną nad Usykiem. Brytyjczyk mierzy aż 198 cm i waży 108 kg. Ukrainiec jest siedem centymetrów niższy i osiem kg lżejszy. Jednak Joshua długo nie umiał wykorzystać swoich warunków fizycznych, bo Usyk tańczył w ringu i był nie do trafienia. Wyprzedzał Joshuę, popisywał się unikami i celnie kontrował mistrza.
- To zwycięstwo znaczy dla mnie naprawdę dużo, tym bardziej, że dziś przypada dwunasta rocznica mojego ślubu z żoną. Były chwile, gdy Anthony mocniej na mnie nacierał, ale nie było to nic bardzo groźnego. Narożnik powtarzał mi, żeby nie iść po nokaut, tylko robić konsekwentnie swoje, dlatego też nie szukałem nokautu. W jednej z pierwszych rund mocno go trafiłem, ale w narożniku usłyszałem "Przestań, rób, co miałeś robić". Teraz chcę po prostu wrócić do domu, bo bardzo tęsknię za moimi dziećmi. Od stycznia trenowałem naprawdę ostro, poświęciłem się tylko temu przez pół ostatnie roku - kontynuował dawny król kategorii cruiser, a teraz jeden z dwóch wielkich obok Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO) w krainie olbrzymów. Pomimo iż do olbrzyma mu daleko...
Ukrainiec - choć wcale nie musiał, podpisał zapis w kontrakcie, który gwarantował Joshui rewanż w przypadku porażki.
- Teraz w ogóle nie myślę o rewanżu. Chcę wrócić do domu i rodziny. Zapewniam was jednak, że cały czas nie widzieliście jeszcze mojej najlepszej wersji, mogę być dużo lepszy niż dzisiaj - stwierdził Usyk, który miał gwarantowaną wypłatę 3 milionów, ale po podliczeniu wpływów z PPV jego gaża wzrośnie według pierwszych szacunków do około 5 milionów funtów.