- Cały czas jestem aktywny fizycznie, bo całe życie uprawiam boks. Do tego gram w piłkę nożną i utrzymuję dzięki temu szczupłą sylwetkę. Jedynie potrzebuję przeprowadzić porządny obóz przygotowawczy. Walka odbędzie się jesienią w Polsce i wkrótce ogłosimy szczegóły. Moim rywalem będzie pięściarz z USA, na pewno to nie jest zawodnik z czołowej dziesiątki rankingów, takiego wyzwania nie potrzebuję - powiedział kilka dni temu Tomasz Adamek. I od razu ruszyła lawina komentarzy. Nie wszystkim podoba się pomysł, by 44-letni pięściarz, który ostatni raz w ringu był w 2018 roku, wracał do boksu. - Jestem zdecydowanym przeciwnikiem świadomego robienia ze sportu cyrku. Takie pomysły proszę do Fame MMA - stwierdził Andrzej Wasilewski, promotor bokserski.
- Akurat była też propozycja. Odmówił. Teraz duża polska organizacja MMA też proponuje fight - skomentował jego post Mateusz Borek. - O....mam nadzieję, że Tomek, ze swoim sportowym dorobkiem nie będzie ani udawał zawodnika MMA, ani czynnego pięściarza. Zbyt dużo osiągnął, dobrze zainwestował, żeby się teraz ośmieszać za kasę, która mu nic nie wniesie do życia - odpisał mu Wasilewski.
Adamek ostatnią walkę stoczył w październiku 2018 roku. Na gali w Chicago "Góral" przegrał przez nokaut z Jarrellem Millerem. Łącznie w karierze wygrał 53 walki (31 KO) oraz poniósł sześć porażek (3 KO). Adamek był mistrzem świata w wadze junior ciężkiej (IFB i IBO) oraz w półciężkiej (WBC). Walczył też o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej, ale przegrał z Witalijem Kliczko.