Wstrząsające wyznanie Artura Szpilki. "Rozmawiałem z neurologiem. Nieodwracalne skutki"

Artur Szpilka udzielił mocnego wywiadu "Przeglądowi Sportowemu". Przyznał w nim, iż ciężko mu myśleć o powrocie na ring. - Mam w głowie duży znak zapytania, szczególnie po rozmowie z neurologiem. Człowiek się nad tym wszystkim zastanawia, a tu ktoś jeszcze mówi ci, że te wszystkie nokauty, uderzenia to są już nieodwracalne skutki. Że boks zabija ileś tam neuronów. A łapię się na tym, że czasami zapominam, co mam powiedzieć - przyznał bokser.

Kariera Artura Szpilki znalazła się na zakręcie. Polski pięściarz (24-5, 16 KO), miesiąc temu przegrał walkę z Łukaszem Różańskim w Rzeszowie, trzykrotnie lądując na deskach już w pierwszej rundzie, a później okazało się, że doznał jeszcze zerwania więzadła krzyżowego w kolanie. 

Zobacz wideo Niesamowite emocje przy ringu! Kulisy walki Szpilka vs Różański

Artur Szpilka: "Zrobiłem to, czego miałem unikać"

– Pierwszy raz w życiu zupełnie nie słyszałem trenera – wyznał Szpilka w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". – Przegrana z Łukaszem to dla mnie ogromny cios. Sparingi były świetne, forma naprawdę dobra. Mam kilka osób, z którymi rozmawiam po treningach, z którymi wymieniamy się urywkami sparingów. Oni widzieli jak to wyglądało. Mówili, że wszystko sztos, petarda. I widzisz, skończyło się to wszystko w pierwszej rundzie. Nie wiadomo dlaczego nagle stoisz, przyjmujesz bombę. Zrobiłem to, czego miałem unikać. Po naprawdę długich przygotowaniach – rozkładał ręce bokser.

Szpilka przyznał, że w trakcie walk dzieje się z nim coś dziwnego. – Jakby mózg odmawiał mi posłuszeństwa. Na zasadzie: wiem, czego nie powinienem robić, czego powinienem unikać, a i tak to do mnie wraca. Trafiasz chłopa i nagle stajesz. To mi się nie dzieje na ulicy, w sparingach. Tylko w ringu. Kiedy dochodzą emocje, dochodzi stres związany z walką, z doświadczeniami, które przeżyłem. Mózg je zapamiętuje – twierdzi Szpilka, który wyznał, iż po walce z Różańskim nie dawał rady jeść z nerwów. 

Szpilka: "Nie mogę siedzieć i rozmyślać, to jedno z założeń terapii"

– Wielu powiedziałoby, że teraz też mogłem zacząć pić, uciec choć na chwilę od tych wszystkich myśli – mówił Artur. – Picie na smutno cię dobija. Ja znam siebie i wiem, że jak już raz bym się napił, to w głowie pojawiłoby się przyzwolenie: "Dobra, napiłeś się, to pij. Nie piłeś tyle czasu, to teraz pij". Coś takiego. A jak spuściłbym się z łańcucha, to ciężko byłoby się zatrzymać. Kamila może potwierdzić, zna moje przeboje. Kilka razy była przecież taka wojna… Chociaż ja po alkoholu nie czuję się królem świata, jestem raczej pieszczoch. Ale piję bardziej na zasadzie, żeby o czymś zapomnieć. I w tym rzecz. A ja teraz nie chcę zapominać. Uznałem, że trzeba to ścierpieć i przetrawić na trzeźwo – uważa Szpilka.

W rozmowie z "PS" Szpilka opowiadał, że dwutygodniowe wakacje w Grecji pomogły mu odciąć się do problemów i że koniecznym jest, by zajął czymś głowę. – Nie mogę siedzieć i rozmyślać, to jedno z założeń terapii. Muszę czymś zająć głowę – przekonywał bokser, który w rozmowie z "PS" przeprosił np. Andrzeja Gołotę. – Dziś czuję się tak, jak ci, których oceniałem. Wszystkie słowa, które wypowiedziałem, obracają się przeciwko mnie. Kiedyś dość buńczucznie wypowiadałem się na temat Andrzeja Gołoty. Nie mając zielonego pojęcia o czym mówię, bo nigdy nie byłem znokautowany. (...) Dlatego chciałbym go przeprosić. Mówiłem to wszystko jako młody szczyl, świeżak, który się wspinał i nie rozumiał życia. Byłem na innym etapie. Dzisiaj wychodzę do walki, a tu lipa. Coś jest nie tak, nagle jesteś innym człowiekiem. Uświadamiasz sobie wtedy, że nie wszystko co widzą kibice, zależne jest od zawodnika 

Co dalej z karierą Artura Szpilki? "Ja na razie tych walk nie chcę"

Szpilka zaznacza, iż ciężko mu myśleć o powrocie na ring. – Mam w głowie duży znak zapytania, szczególnie po rozmowie z neurologiem – przyznał Szpilka. – Człowiek się nad tym wszystkim zastanawia, a tu ktoś jeszcze mówi ci, że te wszystkie nokauty, uderzenia to są już nieodwracalne skutki. Że boks zabija ileś tam neuronów. Odpukać, nie odczuwam żadnych większych problemów z głową, żadnych bóli. Nie seplenię, jak słyszysz. Ale już na przykład łapię się na tym, że czasami zapominam, co mam powiedzieć. Tu zapomnę jakiegoś słowa, tam coś. Zapominam się. Nigdy wcześniej tak nie miałem. Przed walką miałem rezonans magnetyczny. Zaczerwienienia, torbiele na mózgu, jakieś ogniska. To nie tak, że nie mogłem boksować, bo mogłem. Takie rzeczy są normalne w moim sporcie. Ale później jest walka, a ja staję. W pewnym momencie mnie zamurowało. I potem człowiek myśli: "Kurde, czy naprawdę wszystko jest okej?" – pyta 32-latek.

Pojawiały się spekulacje, że Szpilka może kontynuować karierę nie w boksie, a w MMA. Pięściarz miał dostać propozycję walk w KSW czy Fame MMA. – Ja na razie tych walk nie chcę i nawet nie myślę o konkretach. Jestem przytłamszony, chcę najpierw wszystko zaleczyć w głowie – mówi bokser. – Nawet jeżeli kiedykolwiek pomyślałbym o MMA, to nigdy nie o walce z prawdziwym kozakiem z tego sportu. Przecież ktoś taki wykręca cię jak papierek, tu nie mam żadnego podjazdu. Na pewno nie walczyłbym z kimś, kto trenuje MMA od dziecka – ocenił sportowiec, który zaznacza: – Chciałbym uświadomić sobie, że boks to nie całe życie i w przyszłości trzeba będzie żyć inaczej. To powiedział mi psycholog: "Panie Arturze, kiedyś ten boks się skończy. Trzeba myśleć co dalej". A ja nigdy nie brałem tego pod uwagę.

Artur Szpilka: "Chciałbym zostać przy boksie, pomagać dzieciakom"

Szpilka przyznaje, że interesuje go rola komentatora sportowego i że widzi siebie realizującego się w tym zawodzie. – Czuję, że chciałbym zostać przy boksie, pomagać dzieciakom – wyznał. – Mam plan stworzenia swojego programu, dla dzieci z domów dziecka, z patologii, z poprawczaków. Żeby boks ich stamtąd wyciągał, żeby dawał im jakieś możliwości. Boks może być iskrą, która rozpali ogień. Pokaże, że można. I to nie tylko dzieciakom, które występowałyby w moim programie. Również tym, które będą oglądać go w telewizji, wysyłać esemesy. Mam dobre relacje z Polsatem, kontakty z ośrodkami wychowawczymi. To byłby taki reality show. Jeździłbym po Polsce, sprawdzał te dzieciaki. Wygrany turnieju dostawałby stypendium – opowiadał bokser.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.