Maciej Sulęcki w sobotę stoczy w Teksasie kolejny pojedynek w wadze średniej. Polski pięściarz zmierzy się z Jaime Munguią (36-0). Pierwotnie starcie miało się odbyć 24 kwietnia, ale Sulęcki musiał się wycofać z powodu wypuklin na plecach. – Jak odwracam głowę w prawo, to jest okej, ale w lewo już nie, zaczyna mocno ciągnąć. Jakbym dostał lufę w rękawicach "10", a Munguia mocno bije, to mogłoby się źle skończyć – mówił Polak w rozmowie z "Super Expressem".
W miniony wtorek Maciej Sulęcki odbył sparing z innym polskim pięściarzem, Mateuszem Trycem. Sulęcki opublikował zdjęcie w mediach społecznościowych z dopiskiem: "Dzięki za dobre sześć rund". 32-latek poinformował także, że obawia się o wylot do Stanów Zjednoczonych. – "Robię swoje, ale zaczynam się, delikatnie mówiąc, denerwować. Mamy wtorek, niecałe sześć tygodni do walki, a jeszcze nawet nie wiem, kiedy wylatuję do" – napisał.
W przypadku wygranej z Jaime Munguią Sulęcki może przybliżyć się do kolejnej walki o pas WBO w wadze średniej, o czym informował promotor pięściarza Andrzej Wasilewski. Polak walczył po raz pierwszy o pas w czerwcu 2020 r. z Demetriusem Andrade, ale przegrał jednogłośnie na punkty.
Munguia wcześniej dzierżył pas w wadze super półśredniej, a pojedynek z Sulęckim będzie jego trzecim w kategorii średniej.