- Mój boks oparty jest na cwaniactwie - tak przedstawił się Jakub Straszewski po premierowej wygranej na młodzieżowych mistrzostwach świata w Kielcach, gdy pobił Manuchara Krihelina. Następnie 17-latek gładko pokonał Kevina Beriego, Amirskokha Samadowa i Vishala Guptę. Świetna praca nóg, przepuszczanie ataków rywala, kapitalne kontrataki i mocny prawy prosty - tak Straszewski podbijał serca kibiców w ostatnim tygodniu. Publicznie pochwalił go nawet Zbigniew Boniek. - Zakochałem się - napisał prezes PZPN. W finale na Straszewskiego czekał Kubańczyk Jorge Luis Felimon Lobaina, który w półfinale niejednogłośnie pokonał na punkty Rosjanina Ramazana Dadajewa (29-28, 28-28, 29-28, 29-28, 28-29).
Pierwsza runda dla Polaka
Reprezentant klubu Champion Włocławek nie bał się wchodzić w wymiany. Pewnie dlatego, że trafiał częściej i mocniej. I choć to Kubańczyk miał być szybszy, to Polak i tak popisał się wieloma unikami rotacyjnymi, pokazując swój kunszt techniczny. Pierwszą rundę wygrał 3:2.
W drugiej rundzie Felimon Lobaina się przebudził i wstrząsnął Straszewskim, który był nawet liczony. I to dwa razy.
W trzeciej, decydującej rundzie obaj nie kalkulowali, ale byli już wyraźnie zmęczeni. Niestety, szesnaście miesięcy starszy (startowały roczniki 2002 i 2003) Kubańczyk miał więcej paliwa w baku. I to znowu on zadał więcej celnych ciosów. Wiele z nich lądowało na korpusie Polaka, co odebrało Straszewskiemu mnóstwo energii.
36 lat temu na imprezie tej rangi, i w tej samej kategorii wagowej, srebrny medal w Bukareszcie zdobył Andrzej Gołota. I choć Straszewski powtórzył sukces Gołoty, to przedwcześnie prorokować mu wielką karierę.
W 2012 roku tytuł wicemistrza wywalczył (również w wadze ciężkiej) Paweł Wierzbicki, ale na zawodowstwie kariery nie zrobił. Są jednak i tacy, którzy potwierdzili klasę. Srebro młodzieżowych mistrzostw świata miał na swoim koncie Władimir Kliczko.
- Widzę, że Kuba Straszewski to normalny, skromny chłopak, nie żaden oszołom i szczerze, zostałem jego wielkim fanem. Jestem z niego bardzo dumny - przed finałem mówił sport.tvp.pl legendarny Dariusz "Tiger" Michalczewski. Po finale nadal można być dumnym. Następcy cel Polaka? Jego marzeniem jest medal podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu w 2024 roku.