- Kiedy powiedziałam o swoich planach dzieciakom z klasy, od razu się zakochały. Zawsze dopytują mnie, kiedy stoczę następną walkę - mówiła Ebanie Bridges rok temu w rozmowie z "Daily Mail". 34-letnia Australijka na co dzień uczy matematyki w liceum na przedmieściach Sydney, ale zanim postanowiła spróbować sił w boksie, przez siedem lat uprawiała także kulturystykę.
Na zawodowych ringach Bridges zadebiutowała właśnie rok temu. W swoim debiucie z Mahiecką Pareno złamała nadgarstek, ale mimo to kontynuowała pojedynek, który wygrała decyzją sędziów. A potem wygrała cztery kolejne walki i w ten weekend stanęła do walki o pas WBA w wadze koguciej. Nie zdobyła go - przegrała z Shannon Courtenay - ale starała się na całego, a pojedynek przypłaciła kontuzją oka, która przeszkadzała jej już w początkowych rundach.
"Przepraszam, że nie wygrałam. Ale chociaż mam nadzieję, że pokazałyśmy, że kobiety też potrafią twardo boksować. To było 10 rund prawdziwej wojny, z czego w ostatnich dwóch już niczego nie widziałam. Myślałam, że na kartach punktowych nie będzie aż takiej różnicy, ale to była dopiero moja szósta walka w karierze i pierwsza w Wielkiej Brytanii, i to już o mistrzostwo świata, tylko z czterema tygodniami na przygotowania. Jeszcze wrócę!" - napisała po walce Bridges w mediach społecznościowych.
Bridges z Courtenay przetrwała 10 rund i przegrała z nią na punkty (94-97, 92-98, 92-98). - Byłam lepsza, ale to w ogóle była cholernie dobra walka. Ebanie była twardsza, niż się spodziewałam - powiedziała nowa mistrzyni WBA, której historia też jest ciekawa, bo trenować boks zaczęła sześć lat temu, kiedy postanowiła schudnąć i zrezygnować z imprezowego stylu życia.