Podczas gali 30-letni Paul Hyland Junior w piątkowy wieczór zmierzył się z o rok od siebie starszym Maximem Hughesem o wakujący tytuł mistrza Wielkiej Brytanii w kategorii lekkiej. Pojedynek ten sędziował Mark Lyson. Niestety walka zakończyła się skandalem.
Hughes w ósmej rundzie zaatakował rywala. Po jego kombinacji ciosów na tułów Hyland zgiął się z bólu, odwrócił i poszedł w kierunku własnego narożnika. Nie zauważył jednak, że sędzia, choć powinien przerwać pojedynek i zacząć liczenie, kazał walczyć dalej. Wtedy Hughes błyskawicznie podbiegł do rywala i uderzył go od tyłu i posłał na deski. Hyland w trakcie liczenia, był jeszcze w stanie wstać, ale nie wrócił już do walki.
- Sędzia powiedział, żeby przestać boksować, a ja łapałem oddech po uderzeniach w ciało i w głowę. Nie widziałem powrotu rywala - mówił po walce Hyland.
- W ostatniej akcji spojrzałem na sędziego, chciałem się dowiedzieć, jaka jest jego decyzja. Padła komenda, że boksujemy dalej. Paul odwrócił się plecami, czego nie powinieneś robić, a ja zrobiłem, co musiałem. Niektórzy ludzie mogą to nazwać szczęściem, ale ja nazywam to latami ciężkiej pracy, która się opłaciła. Wykorzystałem swoją szansę, kiedy się pojawiła - tłumaczył Hughes.