Niespodzianki nie było. Kamil Szeremeta przegrał przed czasem z Giennadijem Gołowkinem w walce wieczoru gali w Hollywood na Florydzie. Kazach zdeklasował Polaka, który nie został dopuszczony do ósmej rundy. Tym samym Gołowkin obronił pasy mistrza świata federacji IBF i IBO w wadze średniej. - Szeremeta to wielki twardziel - po gali chwalił go Eddie Hearn, promotor bokserski.
Ale nie wszyscy chwalą Polaka. Postawę Szeremety, a więc byłego mistrza Europy, skrytykował słynny trener Teddy Atlas, który współpracował w przeszłości z Mikiem Tysonem, a obecnie jest ekspertem ESPN. - Szeremetę trudniej było przecież nie trafić niż trafić. Kibice zapłacili za trening na worku - stwierdził Atlas.
I odniósł się także do pomysłu dokończenia trylogii pomiędzy Gołowkinem a Saulem Alvarezem (54-1-2, 36 KO). - Dziś, na tym etapie karier obu zawodników, Gołowkin nie będzie już równorzędnym konkurentem dla Canelo. Już nie - dodał uznany szkoleniowiec.
Gołowkin w walce z Szeremetą wyprowadził 554 ciosy, z których 228 było celnych. Znacznie więcej od Polaka, którego liczby to 327 ciosów i 59 celnych. Więcej o boksie przeczytasz na bokser.org.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a
Sport.pl Live .