Krzysztof Głowacki i Lawrence Okolie mieli zaboksować 12 grudnia przed walką Anthony Joshua kontra Kubrat Pulew. Niestety, Polak wypadł z rozpiski, bo miał pozytywny wynik podczas testu na obecność COVID-19, informuje promotor Eddie Hearn.
- Byłem już na ostatniej prostej do walki. W ostatnich tygodniach szczególnie dmuchałem na zimne, byle tylko nigdzie się nie zarazić. Wszędzie chodziłem w maseczce, przestrzegałem wszystkich zasad sanitarnych i stało się. Chyba tylko ja mam takiego pecha. Bardzo żałuję, bo forma była znakomita. Mam tylko nadzieję, że zmierzę się z Okolie o pas w innym terminie - powiedział Głowacki w rozmowie z TVP Sport. Dziennikarz Mateusz Fudala dodaje także, że koronawirusem zakażony jest również Fiodor Czerkaszyn, Ukrainiec z polskim paszportem, który w piątek miał się zmierzyć z Javierem Francisco Macielem.
Początkowo starcie Głowackiego z Brytyjczykiem miało odbyć się 20 czerwca, jednak pandemia pokrzyżowała plany. W grudniu znowu to zrobiła. Kibicom jest bardzo żal Polaka, bo ostatni raz w ringu był widziany w 2019 roku, gdy w walce o mistrzostwo świata został uderzony nieprzepisowo w tył głowy przez Mairisa Breidisa, a sędzia tego nie zauważył. I choć cały pięściarski świat był oburzony tamtą sytuacją, to nikt werdyktu walki nie zmienił. To Breidis został mistrzem.