Mike Tyson (50-6, 44 KO) był najmłodszym w historii mistrzem świata królewskiej kategorii i trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek mógł kiedyś jego rekord poprawić. Jak naprawdę dobry był w szczycie formy? Wspominają jego dawni rywale. A wspominają dlatego, że Tyson w nocy z soboty na niedzielę, a nawet bardziej już w niedzielę nad ranem, po ponad 15 latach przerwy wraca na ring. Zmierzy się w pokazowej walce z inną legendą boksu, Royem Jonesem Jr.
"Stacja HBO zorganizowała turniej, który miał wyłonić jednego i bezdyskusyjnego mistrza wagi ciężkiej. Wygrał go właśnie Mike. Byłem od niego większy, silniejszy i mądrzejszy. Mogłem to wygrać, gdybym tylko szedł za wskazówkami mojego trenera. Trochę za bardzo się wtedy cofnąłem, a Tyson był tak szybki, że bił kombinacjami i wykorzystywał moje błędy. Był silny w bliskim półdystansie, tam bił naprawdę mocno. Gdyby miał moje warunki fizyczne, mógł bardzo ranić. Mike był dobry, ale mały jak na wagę ciężką. Media go zbudowały, a on jechał na tej sławie i zarobił ogromne pieniądze".
"Mike szedł bardzo w górę i praktycznie każdego nokautował. To był prawdziwy gladiator. Byłem dojrzałym, 29-letnim zawodnikiem, a on miał dopiero 20 lat. Podczas obozu nabawiłem się kontuzji prawego barku, nie chciałem jednak odwoływać walki. Tyson bił wszystkich, a ja miałem przekonanie, iż mogę pobić jego używając głównie lewej ręki. Mike ostro na mnie ruszył, ale spodziewałem się tego. Po dwóch rundach pomyślałem sobie, że jestem w dobrym miejscu. Wykorzystywałem większe doświadczenie, lecz wtedy odnowiła się kontuzja barku. Ale nie robię też z tego wymówki, Tyson był dobrym wojownikiem i zrobił co do niego należało. Przewrócił mnie, lecz powstałem. Nie chciałem być wyliczony przez sędziego. Mam dla niego wielki szacunek, Mike był wielkim mistrzem".
"Tyson był niski, silny i cholernie szybki. A do tego potrafił przyjąć mocny cios. Trafiłem go naprawdę mocnym lewym podbródkiem, ale on to dobrze przyjął. Był bardzo silny".
"W czasach amatorskich byłem jeszcze od niego lepszy. Kiedy jednak podpisał kontrakt zawodowy, rozwinął się i poprawił niektóre elementy, stając się lepszym zawodnikiem. W walce ze mną był w szczytowej formie. Według mnie tego dnia pokonałby również Evandera Holyfielda i znokautował Lennoxa Lewisa. Tego wieczoru, gdy walczył ze mną, pokonałby każdego na świecie! Bił nieustannie mocnymi hakami, a ty nie byłeś w stanie dostrzec nadlatujących ciosów, tak bardzo był wtedy szybki".
"Tyson był silny, szybki i miał twardą szczękę. Był niczym kiedyś Joe Frazier, bo bił mocno i dynamicznie. Był niski i miał krótki zasięg ramion, lecz kiedy wchodził w półdystans, mocno kopał. Kiedy mnie trafił, naprawdę mną wstrząsnął. On był wtedy w szczycie formy, miał naturalną siłę".
"Jego największym atutem były szybkie ręce. Ale również mocno bił. Do tego potrafił bardzo szybko i sprytnie wejść w półdystans. Szczerze mówiąc po naszej walce nie mogłem się nadziwić, co czyni go aż tak silnym fizycznie. Nie mam wątpliwości, że był największym puncherem z jakim miałem do czynienia. Przerwałem serię zwycięstw wielkiego Larry'ego Holmesa, zadałem mu pierwszą porażkę, ale Tyson był zdecydowanie najlepszym i najgroźniejszym pięściarzem z jakim obcowałem. Pokonał i mnie i Holmesa".
"Wiedziałem, że jest twardy, ale nie bałem się wyzwań. Znałem go, gdyż spędzaliśmy kiedyś wspólnie czas na obozie treningowym. Obaj wyszliśmy do ringu z nastawieniem wygranej. On miał najszybsze ręce w wadze ciężkiej, świetnie czuł się w ataku, a przy tym był naprawdę wszechstronnym zawodnikiem. Potrafił przewidywać i wyprzedzać moje ruchy. W ringu zawsze był prawdziwym zwierzem, potworem. Był bardzo zdeterminowany i chciał każdego jak najszybciej przewrócić".
"Odnosiło się wrażenie, że nikt nie traktował naszej walki poważnie. Ale ja nigdy w siebie nie zwątpiłem. Wiedziałem, że nadchodzi mój czas".
"Wcześniej wygrałem dwukrotnie z Tysonem w kwalifikacjach olimpijskich w 1984 roku. Był pierwszym rezerwowym do igrzysk, więc cały czas sparowaliśmy przed igrzyskami. On bił mocno i szybko, a jego trudno było czysto trafić. Miał nie tylko szybkie ręce, ale również nogi. Byłego jego pierwszym przeciwnikiem po jego pierwszej porażce w zawodowej karierze. Pokonałem go dwukrotnie w czasach amatorskich, więc byłem mocno nakręcony. Niestety dla mnie ta porażka z Douglasem podziałała na Mike'a bardzo mobilizująca. Był już nieco większy, nieco silniejszy i sprytniejszy niż wtedy, gdy rywalizowaliśmy o start na igrzyskach. Był bardzo szybki i zwinny, bił z różnych kątów i potrafił zmieniać pozycje tak szybko, że nawet tego nie zauważałeś".
Kibice w Stanach Zjednoczonych, jeśli chcą obejrzeć legendy w akcji, muszą wykupić PPV (za 49.99 dolarów). W Polsce walkę Tysona z Royem Jonesem Jr. pokaże Polsat Sport. Studio ruszy około 2 w nocy, a początek pojedynku Tyson vs Jones Jr. planowany jest na godz. 5-6 czasu polskiego. Więcej o walce Mike Tyson - Roy Jones Jr. przeczytasz na bokser.org.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a