Opublikowano dokumenty ws. śmierci Kosteckiego. "Wisi", krzyknął funkcjonariusz

Polska Agencja Prasowa dotarła do materiałów śledztwa w sprawie byłego boksera Dawida Kosteckiego. - Żaden z osadzonych w celi Kosteckiego nie słyszał ani nie widział niczego podejrzanego, a w celi nie znaleziono żadnych zabronionych przedmiotów - czytamy w dokumentach, które opublikował PAP.

W czerwcu 2017 roku Dawid Kostecki został skazany na pięć lat za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Dwa lata później "Cygan" Kostecki miał popełnić samobójstwo w Areszcie Śledczym w Warszawie-Białołęce. Jak podaje Służba Więzienna, powiesił się na prześcieradle, leżąc na więziennej pryczy. Miał się przykryć kocem, dlatego współwięźniowie nie dostrzegli niczego niepokojącego. Według funkcjonariuszy 38-latek nie był objęty specjalnym dozorem i nic nie zapowiadało, że mógłby popełnić samobójstwo. Tajemnicza śmierć Kosteckiego wciąż wzbudza wiele kontrowersji, a mecenas Roman Giertych, reprezentujący rodzinę zmarłego, twierdził, że samobójstwo "Cygana" zostało upozorowane. Pod koniec października prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga w Warszawie umorzyła śledztwo w sprawie podżegania Kosteckiego do popełnienia samobójstwa, a Polska Agencja Prasowa dotarła do materiałów śledztwa w tej sprawie. 

Zobacz wideo Zapis monitoringu z korytarza przed celą Dawida Kosteckiego

- W celi przebywało trzech mężczyzn: Mariusz G., Zbigniew S. i Dawid Kostecki. Około godziny 5.30 obudził się G., skorzystał z toalety i wstawił wodę na herbatę, miał zamiar przygotować śniadanie. Na dolnej pryczy piętrowego łóżka spał S., tuż nad nim leżał bokser. "Kątem oka zauważyłem, że Kostecki jest ułożony odwrotnie niż zwykle, nogami w kierunku drzwi wejściowych do celi. Był w pozycji półsiedzącej, pochylony lekko do przodu, przykryty kocem" - miał zeznać później G., który pierwszy odkrył, że Kostecki nie żyje - czytamy w relacji PAP, którą opublikował portal Onet.pl.

- Kamery monitoringu zarejestrowały, że o godz. 5.39 funkcjonariusz dyżurny podbiegł do drzwi celi nr 20, zajrzał przez wizjer i wezwał pomoc. "Wisi!" – miał krzyknąć przez telefon do dowódcy zmiany. Kilkanaście sekund później otworzył drzwi do celi Kosteckiego. Cztery minuty zajęło dotarcie na miejsce funkcjonariuszom z defibrylatorem. Kolejne 10 minut czekano na przybycie pogotowia. Kostecki leżał już wtedy na podłodze. Współosadzeni wyswobodzili go z pętli, by podjąć próbę reanimacji. Lekarze stwierdzili zgon. Mariusz G. i Zbigniew S. zostali wyprowadzeni z celi. Żaden z nich w nocy nie słyszał ani nie widział niczego podejrzanego. Także funkcjonariusz, który siedmiokrotnie przeprowadzał kontrole w celach w nocy z 1 na 2 sierpnia, nie odnotował żadnych niepokojących zdarzeń - wynika z dokumentów opublikowanych przez PAP.

Polska Agencja Prasowa informuje, że w celi nie znaleziono żadnych zabronionych przedmiotów, takich jak strzykawki, igły, paralizator, czy przedmiotów, z których można by go było skonstruować.

Niesamowity bilans Kosteckiego

Kostecki był jednym z najbardziej obiecujących pięściarzy. Stoczył 41 walk, z czego 39 wygrał. Był interkontynentalnym mistrzem federacji WBA w wadze półciężkiej, młodzieżowym mistrzem świata WBC oraz mistrzem WBF, WBFed i IBC w wadze półciężkiej. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.