Nie 12 września, a 28 listopada. To wtedy ma odbyć się pokazowa walka Mike'a Tysona (50-6, 44 KO) z Royem Jonesem Juniorem (66-9, 47 KO). Nie zostanie ona wpisana do rekordów, choć obaj pięściarze utrzymują, że będzie to walka na poważnie. A Tyson opowiada teraz, jak to w ogóle wszystko się zaczęło, że wrócił na ring. A zaczęło się od jego żony. - To ona zaczęła robić mi wyrzuty, że mógłbym potrenować choćby kwadrans dziennie. Zacząłem więc od lekkich treningów po piętnaście minut, aż w końcu zorientowałem się, że trenuję już po dwie godziny - mówi Tyson.
I opowiada dalej: -Waga zaczęła fajnie spadać, aż w końcu ktoś zapytał, czy zaboksowałbym z tym czy tamtym za 30-40 milionów dolarów. I zapaliła mi się lampka. Spytałem: a kto mógłby ze mną zawalczyć i na jakich zasadach? Dostałem odpowiedź, że Bob Sapp na zasadach bokserskich. Potem sprawy potoczyły się bardzo szybko. Zaczęły spływać kolejne oferty, padło nazwisko Roya Jonesa Juniora, obaj podpisaliśmy kontrakty, aż w końcu sam zacząłem się zastanawiać, jak to wszystko szybko idzie.
- Kiedy kręciliśmy te pierwsze krótkie filmiki, dopiero co zaczynałem tak naprawdę trenować i przez kilka dni nie mogłem potem dojść do siebie. Wrócił ten ból, który towarzyszył mi pod koniec kariery. Teraz jednak robię już po pięć-sześć rund. Na 28 listopada będę już w przyzwoitej formie startowej - zapowiada Tyson.
Kibice za obejrzenie legend w akcji - 54-letniego Tysona i 51-letniego Jonesa Jr. - będą musieli wykupić PPV. Na rozpisce walki znalazły się jeszcze inne walki:
Zwycięzca zostanie uhonorowany specjalnym pasem. Więcej o tym pojedynku, ale też o boksie przeczytasz na bokser.org.
Pobierz aplikację Sport.pl LIVE na Androida i na iOS-a