Pod koniec pierwszej minuty Różański kombinacją lewy podbródkowy-prawy sierp rzucił Łotysza na deski po raz pierwszy. Kilkadziesiąt sekund później po prawym sierpowym w okolice ucha drugi nokdaun, ale rywal dotrwał do przerwy. Po niej Różański wziął się mocniej do pracy, uderzył kilka razy po dole, a walkę zakończył krótkim prawym na brodę.
- Mam nadzieję, że będę teraz walczył częściej i ze znacznie lepszymi rywalami. Niedługo znów zobaczycie mnie w akcji - podsumował walkę Różański, cytowany przez bokser.org.
Jednak to starcie nie wzbudziło wielkiego entuzjazmu wśród kibiców, którzy zwracali uwagę na słabą formę Różańskiego i fakt, że walczył z bardzo słabym rywalem. - Sorry Mati [Borek - dop. red.], sorry Łukasz - to nie miało sensu. Na sparing w sali treningowej - może OK, na TV - nie - napisał na Twitterze dziennikarz bokserski Przemek Garcarczyk.
"Różański nie powinien nawet brać takich walk jeśli chce być brany na poważnie", "mam nadzieję, że nikt nie będzie pisał po tym kabarecie, że Różański ma potencjał. Nie ma go. Pierwszy średniak go zweryfikuje", "Różański powinien sam opłacić sobie występ na gali z tak słabym przeciwnikiem" - to niektóre z komentarzy widzów.