W miniony weekend Mariusz Wach (36-6, 19 KO) jednogłośną decyzją sędziów pokonał Kevina Johnsona (34-17-1, 18 KO) na pierwszej popandemicznej gali pięściarskiej w Europie, która odbyła się w Pałacu Konary.
Mariusz Wach: - Wiadomo, że wyobrażałem sobie zupełnie inny przebieg walki. Myślałem, że przyjedzie kompletnie nieprzygotowany, więc będzie tylko stał przy linach i przyjmował ciosy. Tymczasem naprawdę był w niezłej formie i chciał walczyć. Może fajerwerków nie było, ale najważniejsza jest wygrana.
- Mam bardzo mocno stłuczoną dłoń. Pierwszy USG wykazało, że to nic poważniejszego, ale dopiero w piątek będę miał bardziej specjalistyczne badania.
- Tak. Naprawdę fajnie wyszło, choć dokładnych wyników nie mogę podać, to jestem z nich zadowolony. Była to pierwsza poważna gala bokserska w dobie pandemii, więc stąd się wzięło duże międzynarodowe zainteresowanie. Ludzie wykupowali dostęp z wielu egzotycznych państw, jednak około 90 procent subskrypcji zostało sprzedanych na terenie Polski.
- Teraz czeka mnie chwila przerwy, muszę odpocząć, ale zaraz już wracamy do rozmów z teamem Kabayela i myślę, że powinniśmy się dogadać.
- Końcówka września, początek października.
- Kurczę, ja wszystkich zawodników z czołówki wagi ciężkiej naprawdę dobrze znam. Albo z nimi walczyłem, albo sparowałem, albo po prostu oglądałem ich walki, więc nie robi mi to dużej różnicy, z kim bym się zmierzył. Z każdym mogę. [Więcej o sparingach z Tysonem Furym i Anthonym Joshuą dowiesz się z poniższego materiału wideo]
- Jeśli pieniądze będą się zgadzały, to czemu nie? Ja i Adaś traktujemy boks jako pracę, więc można być kolegami, ale do ringu razem wejść. Poza tym uważam, że nie można w boksie wybrzydzać w stylu: "z tym nie zawalczę, bo go lubię", "z tym nie zawalczę, bo z nim sparowałem". Boks to nasza pasja, ale i po prostu praca.
- Odrzucił, ale nie mam pretensji. Szanuję jego decyzję. Powiedział mi, że ze względu na pandemię nie miał odpowiednich warunków do przygotowań. A świetnie sobie zdaje sprawę, że aby ze mną się bić, musiałby być przygotowany na 100 procent. Myślę, że pod koniec roku, albo na początku przyszłego, wrócimy do rozmów. I być może wtedy się uda.
Przeczytaj też: