Wszystko zaczęło się niewinnie. Oscar De La Hoya zapytany o Irlandczyka pochwalił go, choć przyznał, że w boksie nie miałby z nim szans. - Uwielbiam go w oktagonie i mam do niego szacunek. Oglądam wszystkie jego walki, ale boks to zupełnie inna historia. Skończyłbym go przed czasem do końca drugiej rundy - stwierdził De La Hoya. Na odpowiedź "Notoriousa" nie trzeba było długo czekać. - Wyzwanie przyjęte - odparł szybko McGregor.
Oscar pozostaje na sportowej emeryturze od czasu porażki z Mannym Pacquiao pod koniec 2008 roku. Amerykanin meksykańskiego pochodzenia to wielokrotny mistrz świata w sześciu kategoriach wagowych, złoty medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie. Obecnie promotor, szef grupy Golden Boy Promotions.
Z kolei McGregor to były mistrz UFC, który zadebiutował w boksie trzy lata temu, gdy sprawił niespodziankę i w pojedynku z Floydem Mayweatherem Jr. dotrwał aż do dziesiątej rundy, kiedy sędzia przerwał pojedynek. Mało kto się spodziewał, że topowy zawodnik MMA na świecie w swoim bokserskim debiucie sprawi aż tyle problemów Amerykaninowi. Choć pojawiały się też głosy, że po prostu Mayweather ostentacyjnie lekceważył Irlandczyka.