- Ostatni rok był dla mnie naprawdę trudny. Jako Brytyjczyk nigdy nie otrzymuję szacunku od światowych mediów, którymi w pewnym stopniu rządzą Amerykanie. Oni dbają o swoich zawodników, więc kiedy przegrałem... Moim celem jest wygrywanie wszystkiego, co możliwe i wciąż podejmuję wyzwania - powiedział Joshua.
- Po porażce z Ruizem czułem, że wszyscy mnie skreślili. Nadal zresztą uważam, iż wtedy tak było. Powiedziałem więc: niech tak będzie. Mówili mi, że jestem szalony, przystępując od razu do rewanżu. Niektórzy moi idole i eksperci byli w gronie sceptyków. Udowodniłem, że nie można postępować wbrew sobie - podkreślił Anthony Joshua.
- Właśnie dlatego po walce z Ruizem można było zobaczyć, jak Eddie Hearn i mój menadżer Freddie skaczą z radości, a ja zastygam w pozie zwycięzcy. Mówiłem, że kiedy wygram, wszyscy będą musieli mi się pokłonić. Zwycięstwo było zatem jak ukoronowanie cesarza - dodał czempion, który miał 20 czerwca walczyć z obowiązkowym pretendentem IBF Kubratem Pulewem, ale z powodu pandemii koronawirusa gala została odwołana i wciąż nie znamy jej nowego terminu.
Więcej o boksie przeczytasz na bokser.org.