Cztery rundy - tyle trwała walka Adama Kowanckiego z Robertem Heleniusem. Polski pięściarz na początku walki był stroną przeważającą - w drugiej rundzie zasypywał Heleniusa kolejnymi seriami ciosów i wydawało się, że tylko kwestią czasu jest jego 21. wygrana na zawodowych ringach.
Niestety, wydawało się. Na początku czwartej rundy Fin trafił Polaka w kontrataku. Mimo że Kownacki przyklęknął, to sędzia nie zdecydował się na liczenie naszego pięściarza. Mogło wydawać się, że pochodzący z Łomży zawodnik tylko poślizgnął się. Niestety, okazało się, że mocny cios doszedł do szczęki Kownackiego i był początkiem końca walki. Helenius poczuł szansę na sprawienie sensacji. Fin ruszył z Polakiem na wymianę ciosów i kilkukrotnie mocno trafił go ciosem z prawej ręki. Po niespełna minucie czwartego starcia Kownacki padł na deski. Po wyliczeniu Polaka, Helenius nie zaprzestał ataków. Kownacki nie potrafił uciec od jego ciosów, nie był też w stanie sklinczować. Po serii kilku kolejnych uderzeń sędzia przerwał walkę.
Porażka z Heleniusem jest dla Kownackiego pierwszą przegraną na zawodowych ringach. Oznacza ona jednak nie tylko zepsucie statystyk, ale także, a może przede wszystkim, konieczność odłożenia marzeń o walce o mistrzowski tytuł. Starcie z Heleniusem było bowiem eliminatorem do pojedynku o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej.
Tym bardziej porażka Kownackiego jest zaskakująca. Nie tylko dla polskich kibiców i ekspertów, ale także dla światowych mediów. "Szokujący nokaut w czwartej rundzie. Underdog, który zbierał ciosy przez trzy rundy, doprowadził do technicznego nokautu podczas walki wieczoru gali Premier Boxing Champions w Barclays Center w Nowym Jorku" - napisał Dan Rafael, dziennikarz ESPN.
"Kownacki mówił, że wyciągnął lekcję z poprzednich walk, ale jak widać niektóre okazały się zbyt trudne. W czwartej rundzie, po potężnym ciosie, został posłany na deski" - napisał Michael Woods z portalu The Ring.
"Robert Helenius zniszczył Adama Kowanckiego" - podsumował Mark Eisner z boxingnews24.com.