Artur Szpilka debiutuje w nowej wadze. I od razu walczy o być albo nie być

W sobotę na gali w Łomży po ponad dziesięciu latach Artur Szpilka (23-4) wraca do kategorii cruiser. Jego rywalem będzie Siergiej Radczenko (7-5). - Nie można zbytnio sugerować się jego słabym bilansem walk. Ukrainiec jest dużo lepszym pięściarzem, niż pokazuje to jego rekord - uważa Kacper Bartosiak, komentator TVP Sport. To dla Polaka kolejna walka z serii "o być albo nie być". Jeśli wygra, to znowu czekają go wielkie walki. Jeśli przegra, to prędzej zobaczymy go w klatce, niż w ringu.

Trudno przejść obojętnie obok Artura Szpilki. Można go lubić lub nie, ale z pewnością nie można mu odmówić wielkich ambicji i tego, że kocha boks całym sercem. Choć w ostatnich kilkunastu miesiącach kibice i eksperci coraz częściej odradzali mu walk z czołówką wagi ciężkiej, to Szpilka ich nie słuchał. Chciał się sprawdzić raz jeszcze. I wystarczyło tylko posłuchać z jaką pasją mówi o boksie, by przekonać się, że nie chodziło mu tylko o kasę. W lipcu 2019 roku polski pięściarz kolejny raz chciał zapukać do elity, ale Dereck Chisora, solidny zawodnik wagi ciężkiej, nokautując go w drugiej rundzie brutalnie pozbawił go wszelkich złudzeń. Znowu przekonaliśmy się o tym, o czym tak naprawdę wszyscy już wiedzieliśmy: Szpilka nie jest wystarczająco odporny na ciosy, aby bić się z najlepszymi zawodnikami wagi ciężkiej. Złośliwi powiedzieliby wręcz, że ma szklaną szczękę. David Saulsberry, Mike Mollo, Bryant Jennigs, Deontay Wilder, Adam Kownacki, Mariusz Wach i Dereck Chisora. Ci wszyscy pięściarze kładli Szpilkę na deski. Zaliczyć nokdaun w walce z Wilderem czy Kownackim to żaden wstyd, ale jeśli każdy poważny rywal w twoim rekordzie był w stanie posłać cię na deski, to znaczy że problem istnieje.

Szpilka to zrozumiał. - Chciałem osiągnąć sukces, dążyłem do najlepszych walk. Nie kalkulowałem. Wszystko robiłem z sercem i pasją. Wydawało mi się, że jestem w stanie wygrać z kilkoma zawodnikami. Ale tylko mi się wydawało. Przeliczyłem się, ale robiłem, co mogłem. Potem przyszły kontuzje, nokauty i podjąłem decyzję o zmianie kategorii - mówił w rozmowie z Krzysztofem Smajkiem ze Sport.pl.

Od teraz znowu będzie się bił w wadze cruiser, czyli do 90,70 kg. Znowu, bo 10 lat temu w niej walczył, ale półtoraroczny pobyt w więzieniu zmienił sytuację. Szpilka niesamowicie się tam roztył, przybyło mu ponad 30 kg.

Po opuszczeniu zakładu karnego nie zamierzał chudnąć. W końcu królewska dywizja jest bardziej prestiżowa i znacznie lepiej płatna. Ale teraz znowu waży około 91 kg, choć wcale nie było to łatwe.

- Najtrudniejszą walkę toczę sam ze sobą. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, jakim jestem żarłokiem. Potrafiłem zjeść kilogramowego burgera. Znajomi nie mogli w to uwierzyć. Zbijanie wagi to jest ciężka robota. Na szczęście pracuję z Jackiem Feldmanem, który co do grama rozpisał mi posiłki. Teraz widzę, co zaprzepaściłem przez obżarstwo. Straciłem motorykę, szybkość i zwinność. Czyli swoje największe zalety. W tej wadze jestem głodny. Nie tylko w brzuchu, ale też głodny sukcesów - mówi Szpilka.

Jak Szpilka poradzi sobie w nowej dywizji?

Na razie trudno to przewidzieć. Zanim Szpilka postanowił, że spróbuje swoich sił w niższej kategorii, to na przetarcie zmierzył się w październiku z Fabio Tuiachem, 40-latkiem z Trydentu, który jest też lokalnym politykiem skrajnie prawicowej partii. Włoch przyleciał do Polski z przyzwoitym bilansem (29-6), ale wywrócił się praktycznie po pierwszym przyjętym ciosie. Włoch okazał się klasycznym bumem, który w dodatku ma rekord napompowany walkami z innymi bumami.

Ta walka nic nam nie powiedziała. Ale niektórzy i tak są dobrej myśli.

- Artur zmotywowany, bo po pierwsze chce pokazać, że jeszcze ma wiele do zaoferowania, a po drugie postawił sobie kolejne duże cele. Zejście do cruiser to bardzo dobry pomysł. Nawet rewelacyjny. Moim zdaniem nie ma warunków na ciężką, nie te kości i budowa - powiedział Maciej Sulęcki (28-2, 11 KO), były pretendent do pasa mistrza WBO w wadze średniej, w rozmowie ze Sport.tvp.pl.

I dodał: - Jest szybki, mobilny i dynamiczny, a jak zrzuci kilka kilogramów, to te atuty nabiorą jeszcze na wartości. Do tego ci z junior ciężkiej nie biją tak jak z ciężkiej, nie ma takich koni jak Chisora czy Deontay Wilder. Im musiał się przeciwstawić siłą i tego brakowało, ale na junior ciężką ma papiery. Wierzę, że zmądrzał, że spokorniał i teraz krok po kroku będzie realizował plan.

Optymistą jest też Przemysław Saleta. Były pięściarz twierdzi, że Szpilka może "być potworem w nowej wadze". Jego pełną wypowiedź możecie obejrzeć w poniższym materiale wideo.

Zobacz wideo Saleta: Szpilka w cruiser może być potworem

W sobotę po ponad dziesięciu latach Polak wraca do kategorii cruiser. Jego rywalem będzie Siergiej Radczenko. Ukrainiec (7-5) przegrał aż pięć z ostatnich sześciu walk, ale wcale nie będzie łatwym rywalem. Ba, być może nawet zakończy karierę Szpilki!

- Niby Radczenko to niezbyt wymagający rywal, a z drugiej strony, nie można zbytnio sugerować się jego słabym bilansem walk. Ukrainiec jest dużo lepszym pięściarzem, niż pokazuje to jego rekord. Walczył z Adamem Balskim, Krzysztofem Głowackim i Michałem Cieślakiem. Właściwie tylko Cieślak go w pełni zdominował, ale też nie znokautował. To pokazuje, że Radczenko to twardy gość. I nawet jak upada, to wstaje i walczy dalej. Jego ostatnie porażki, to też pokłosie tego, że nie boi się wyzwań. W Polsce sprawdził samych czołowych cruiserów, zaś w 2019 roku walczył z mocnymi zawodnikami z Rosji. A przecież Rusłan Fayfer czy Aleksij Egorow mają duże aspiracje. Ukrainiec jechał tam jak na ścięcie, a w obu walkach walczył dzielnie. Nie przegrał przed czasem, więc to pokazuje, że wciąż ma twardą szczękę. Nie jest pięściarzem, który się schowa za podwójną gardą, będzie czekał bezpiecznie i nie poszuka swojej szansy. Myślę, że jak poczuje moment kryzysu Szpilki, to z pewnością się na niego rzuci. To gwarantuje dobrą walkę. I wreszcie nam coś powie o Arturze, bo jego pojedynek z Tuiachem nie dał nam żadnych informacji. Jednak najbardziej prawdopodobny scenariusz sobotniej walki, to wygrana Szpilki na punkty. Jeśli wszystko zagrało w przygotowaniach tak, jak powinno, to spodziewam się pewnej wygranej Artura - mówi nam Kacper Bartosiak, komentator TVP Sport.

Nie można jednak zapominać, że czasami Szpilka traci w ringu koncentrację i zaczyna pajacować. Pajacować, bo tylko tak można określić jego zachowanie, gdy - zamiast realizować plan taktyczny - opuszcza ręce i prowokuje rywala, by ten nie przestawał atakować. Taka zabawa, co pokazała przeszłość, może się źle skończyć. 

- To są nawyki, których już chyba nie da się oduczyć. Pytanie: na ile może to ograniczyć w nowej kategorii? Ciekawy też jestem pracy nóg, która w wadze ciężkiej bywała atutem Szpilki. Ale czy w cruiser też będzie to jego atut? Mam nadzieję, że tak będzie, bo choć nikt tego nie mówi na głos, to w pewnym sensie jest to walka dla Szpilki o być albo nie być. Jeśli przegra, to trudno będzie znowu go sprzedać w mediach, jako pięściarza, który może coś osiągnąć. Z kolei jeśli wygra, to z pewnością czekają go wielkie walki. Ale uprzedzam, że Mairis Briedis czy Yuniel Dorticos to piekielnie mocni zawodnicy. I wcale nie będzie łatwiej zdobyć pas w cruiser niż w kategorii ciężkiej - uważa Bartosiak.

Ale nawet jeśli Szpilka, by przegrał, to i tak wciąż będzie mógł dobrze zarabiać na walkach. Tyle, że w klatkach. Martin Lewandowski, współwłaściciel KSW, od dawna zaprasza go do debiutu w MMA. Miejmy jednak nadzieje, że Lewandowski będzie musiał jeszcze trochę poczekać z ofertą.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.