Artur Szpilka walczy o swoją karierę. Podjął decyzję wbrew swojemu promotorowi

Niedawno skończył 30 lat. I choć wyraźnie spokorniał, to nie unika ryzykownych wyzwań. Podczas sobotniej walki z Dereckiem Chisorą to właśnie jego dojrzałość w ringu okaże się kluczowa. Jeśli jej zabraknie, to przestanie się liczyć w poważnym boksie. Słowem, to walka o być albo nie być Artura Szpilki. Początek starcia około godz. 22.
Zobacz wideo

2019 rok jest rokiem prawdy o polskim boksie. Ale na razie nasi pięściarze są brutalnie weryfikowani. Szansę na mistrzostwo świata mieli Krzysztof Głowacki i Maciej Sulęcki. O ile ten pierwszy został w ordynarny sposób oszukany przez sędziego, o tyle Sulęcki przekonał się, że do ścisłej czołówki mu jeszcze daleko. Izu Ugonoh marzył o dołączeniu do elity, ale w fatalnym stylu przegrał z Łukaszem Różańskim, wciąż anonimowym pięściarzem dla niedzielnego kibica. Dziś już wiemy, że Ugonoh to jedynie zmarnowany talent, którego w ringu być może nawet już nigdy nie zobaczymy. Teraz do gry wchodzą Artur Szpilka (22-3) i Adam Kownacki (19-0). ”Babe Face” jest wyraźnym faworytem sierpniowej walki z Chrisem Arreolą. Pojedynek w Nowym Jorku ma być dla Polaka tylko kolejnym krokiem w drodze na szczyt. Czytaj: walce o pas mistrzowski wagi ciężkiej. O wielkich walkach marzy także Artur Szpilka. Ale on nie może już sobie pozwolić na przegraną. Limit błędów już wykorzystał.

Walczył pięknie, poległ brutalnie

Styczeń 2016 roku. Trwa dziewiąta runda walki Szpilki z Deontayem Wilderem. Niepokonany Amerykanin jeszcze nie bił się z tak ruchliwym i trudnym do trafienia rywalem. Polak świetnie porusza się na nogach, schodzi z linii ciosu, popisuje się unikami rotacyjnymi i bije kombinacjami.

Ale nagle odsłania szczękę, co w mgnieniu oka brutalnie wykorzystuje Wilder. Mistrz WBC to posiadacz prawdopodobnie najmocniejszego ciosu na świecie. Ten obrazek na stałe zapisał się w historii polskiego boksu:

Artur SzpilkaArtur Szpilka Frank Franklin II (AP Photo/Frank Franklin II)

Szpilka przegrał, ale nie poniósł porażki. Zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Problem w tym, że tak brutalne nokauty zostawiają ślad na psychice, a także sprawiają, że spada odporność na ciosy. A przecież Szpilka i tak nie miał tytanowej szczęki, jak np. Mariusz Wach, którego na deski nie posłał ani Aleksandr Powietkin, ani Władimir Kliczko.

Szpilka wrócił do ringu dopiero w lipcu 2017 roku, czyli ponad pół roku po walce z Wilderem. Polak chciał boksować wcześniej, ale kontuzja lewej ręki na to nie pozwoliła. Wydawało się, że Adam Kownacki będzie tylko rywalem na przetarcie dla Szpilki. Pogromca Tomasza Adamka miał odnieść pewne zwycięstwo i wrócić do elity. Tymczasem już w czwartej rundzie przekonał się, że „Babe Face” to nie bezbronny grubasek, a pięściarz z krwi i kości. Kownacki upokorzył Szpilkę, ale duża w tym zasługa przegranego, który próbując prowokować rywala opuszczał gardę i w konsekwencji zaczął przyjmować serie potężnych ciosów.

To nie był pierwszy raz, gdy Szpilka w ten sposób zapraszał rywali do bicia swojej twarzy. Wcześniej, oprócz Kownackiego i Wildera, na deski kładli go: Bryant Jennigs, David Saulsberry i Mike Mollo.

Porażka z Kownackim sprawiła, że Szpilka znalazł się na zakręcie. - Nie boję się powiedzieć, że byłem w depresji. Ale na szczęście wyszedłem z tego. I to jest mój największy sukces. Choroba nie była spowodowana tylko porażkami, ale głównie kontuzją ręki. Miałem różne myśli, nawet te najgorsze, by rzucić boks. Zastanawiałem się nad przejściem do MMA. Teraz jednak mój trener, Andrzej Gmitruk, tchnął we mnie nowe życie.

Pięściarz był kuszony przez właścicieli KSW. Plotkowało się nawet, że mógłby zadebiutować w klatce walcząc z... Tomaszem Oświecińskim, 45-letnim aktorem znanym z filmów Patryka Vegi.

Pod koniec 2017 roku Amerykanin Ronnie Shields przestał być trenerem Szpilki. Pięściarz wrócił do Polski i rozpoczął treningi z Andrzejem Gmitrukiem. Obaj panowie od razu znaleźli wspólny język. Ich pierwszym testem była gala na PGE Narodowym, którą w maju ubiegłego roku organizował Marcin Najman. Jego rywalem był Dominick Guinn. Amerykanin, jak można było się spodziewać, nie okazał się wymagającym rywalem. Szpilka pewnie wygrał na punkty. - Zdałem psychiczny sprawdzian i to jest dla mnie najważniejsze - mówił po walce Szpilka.

Kilka dni później Andrzej Wasilewski, promotor Szpilki, namawiał Artura, by ten stoczył jeszcze jedną łatwą walkę, zanim zacznie myśleć o poważnych wyzwaniach. Szpilka jest jednak niecierpliwy i przy okazji bardzo ambitny. Nie chciał słuchać o łatwych walkach. Szukał trudnego rywala i wielkich pieniędzy. Na polskim rynku taką walką było jego starcie z Mariuszem Wachem.

"Co ty wyprawiasz?! Kurw... Co ty robisz? Przecież prowadzisz! Kur.. mać! Obudź się!''

- Zarówno dla mnie jak i dla Mariusza będzie to walka z serii "o być albo nie być" w poważnym boksie. Moja ewentualna porażka sprawi, że na dobre pożegnam się z marzeniami o podboju wagi ciężkiej, ale jeśli wygram, to wrócę do czołówki - mówił Szpilka przed walką.

- Jeśli chodzi o umiejętności bokserskie, to jest kozakiem. Znajdź mi drugiego takiego w wadze ciężkiej, który się tak szybko rusza. Technicznie? Bardzo dobrze poukładany. Siła? Jest. Ma fantastyczny timing i jest bardzo mobilny. Ma wszystko, by być zajebistym bokserem. Jest tylko jeden problem - głowa. Artur czasami niepotrzebnie się podpala i idzie na frontalny atak, a wtedy zapomina o obronie, lub specjalnie opuszcza gardę, żeby prowokować. Na najwyższym poziomie to zawsze się źle skończy. Zawsze. Dlatego jeśli Artur będzie miał chłodną głowę podczas walk, to może z każdym wygrać - analizuje boks Szpilki Maciej Sulęcki.

- Nie musicie się obawiać o moją psychikę. W narożniku mam genialnego żółwia, bo tak nazywam trenera Gmitruka, i to on mnie prostuje i na mnie krzyczy, kiedy do mojego boksu wkrada się rozluźnienie. Będę maksymalnie skupiony - zapewniał Szpilka.

A jak to wyglądało w ringu? Szpilka wygrał na punkty, ale niesmak pozostał. Pomijając fakt, że werdykt sędziowski był kontrowersyjny, to Szpilka wciąż popełniał te same błędy.

- Co ty wyprawiasz?! Kurw... Co ty robisz? Przecież prowadzisz! Kur.. mać! Obudź się! - krzyczał Andrzej Gmitruk do Szpilki w przerwie pomiędzy szóstą a siódmą rundą. Pięściarz z Wieliczki usłyszał reprymendę od trenera, bo choć przeważał na punkty, to zamiast wciąż realizować plan taktyczny zaczął pajacować. Pajacować, bo tylko tak można określić jego zachowanie. W szóstej rundzie Szpilka przyjmował ciosy Wacha i zamiast schować się za podwójną gardą, opuszczał ręce i prowokował rywala, by ten nie przestawał atakować. W dziesiątej rundzie Szpilka nawet padł na deski, ale wstał i ostatecznie wygrał.

Tym samym wrócił do gry, choć walka z Wachem zweryfikowała obu pięściarzy. Że do topu im daleko. Niedługo po gali w Gliwicach tragicznie zmarł Andrzej Gmitruk. Nowym trenerem Szpilki został Rosjanin Roman Anuczin.

Szpilka postąpił wbrew promotorowi

Wasilewski znów nalegał, aby Szpilka nie rzucał się na głęboką wodę, tylko stoczył łatwiejszą walkę, by poznać się z nowym trenerem w trakcie pojedynku, a nie tylko na sparingach. Ale pięściarz miał inne plany. Załatwił sobie walkę z Dereckiem Chisorą (30-9). Obaj panowie poznali się w 2016 roku przed walką Polaka z Deontayem Wilderem. Trafili na siebie także na planie filmu "Pitbull. Ostatni pies". - Sparingi na planie to co innego niż prawdziwy sparing, aczkolwiek jeden i drugi kilka razy się zagrzał. Miało być lekko, a tu nagle bum. Kwestia naszych charakterów - wspomina Szpilka.

Brytyjczyk pochodzący z Zimbabwe jest uznanym pięściarzem. OK, daleko mu do ścisłej czołówki, ale stanowi zagrożenie niemal dla każdego rywala. Chisora oddziela ambitnych drugoligowców, takich jak Szpilka, od ścisłej czołówki. Nie jest wirtuozem w ringu, ale potrafi przyjąć cios i sam dysponuje bardzo mocnym uderzeniem. Uderzeniem, które nokautuje. Przekonało się o tym 21 rywali. Brytyjczyk jest jednak bardzo nierówny. Przegrał aż dziewięć razy w karierze. Czasami były to porażki w fatalnym stylu - jak ta z Agitem Kabayelem. Czasami przegrywał, ale pokazywał charakter, jak w obu starciach z Dillianem Whytem (25-1), bohaterem walki wieczoru na sobotniej gali (jego rywalem będzie niepokonany Oscar Rivas).

 

"Przysięgam Bogu, dorwę cię, zastrzelę i spalę''

Jeśli Szpilka będzie mądrze poruszał się na nogach, unikał półdystansu i przestanie bezsensownych prowokacji (jak np. ostentacyjne opuszczanie gardy), to jest w stanie wypunktować Brytyjczyka, bo technicznie jest znacznie lepszym zawodnikiem. - Ja nie potrafię boksować. Ja lubię i umiem się bić. Mam nadzieję, że Szpilka nie będzie uciekał w ringu, tylko, że będzie chciał się ze mną bić - prowokuje Chisora.

Brytyjczyk lubi podjudzać. Wiedzą coś o tym bracia Kliczko. W 2012 roku podczas ceremonii ważenia przed walką Chisory z Witalijem Brytyjczyk opluł Władimira, a także spoliczkował Witalija [nazajutrz przegrał pojedynek ze starszym z braci]. Jego charakter poznał także David Haye, były rywal Chisory, a dziś jego promotor. Przed ich walką w 2012 roku rywal Szpilki krzyczał: - Haye, przysięgam Bogu, dorwę cię, zastrzelę i spalę.

Później doszło nawet do rękoczynów i polała się krew.

Dlatego Szpilka musi zachować zimną głowę i nie dać się sprowokować. Jeśli tego nie zrobi, to zapewne skończy się brutalnym nokautem. Jeśli jednak pokaże dojrzałość i będzie w pełni scentrowany - jak np. w walce z Tomaszem Adamkiem - to ma szansę wygrać i znowu ubiegać się o naprawdę wielkie walki.

Ale czy ukształtowany 30-latek jest jeszcze w stanie pozbyć się złych nawyków?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.