- Przegrałem ostatnią walkę i jest mi bardzo przykro, z dwóch powodów. Po pierwsze zawiodłem mnóstwo ludzi. Promotorów, trenerów Was kibiców i siebie. Po drugie nie wykazałem woli walki, a tym bardziej woli zwycięstwa. Bez tego nie ma co wychodzić do ringu. Niestety dopiero podczas walki dowiadujemy się, co w nas drzemie. Odpowiedź, którą uzyskałem to: nie chce już nic więcej udowadniać. Wygrałem mnóstwo pojedynków w przeszłości, a przegrałem tylko parę. Gratuluję Łukaszowi Różańskiemu i jego teamowi. Powodzenia na przyszłość. Wiem, że zawiodłem oczekiwania i nadzieję wiązane z moją osobą. Na szczęście to tylko sport. Jest mi przykro, ale czuje, że jest to początek nowych wielkich rzeczy - napisał na swoim Instagramie pięściarz.
Ugonoh nie napisał definitywnie, że kończy karierę, ale wydaje się, że tak można odbierać jego słowa. Izu Ugonoh sensacyjnie przegrał walkę z Łukaszem Różańskim i jego kariera znalazła się na zakręcie. Ugonoh został znokautowany w 4. rundzie przez Łukasza Różańskiego (11-0, 10 KO). Jednak ostateczny cios trafił Ugonoha, gdy klęczał już na deskach ringu, w dodatku po komendzie stop. Sędzia ringowy Robert Gortat mimo ewidentnego przewinienia wyliczył zamroczonego Ugonoha.
Porażkę w ostrych słowach skomentował Dariusz Michalczewski, który jest promotorem zawodnika. - Nie chciał moich rad. Nie wiem dlaczego. Mówiłem mu, że jeśli nie będzie mnie słuchał, nie będzie zwyciężał. Jak ja nie jestem dla Izu autorytetem, to w takim razie kto jest? Uważam, że Izu powinien zakończyć karierę. On nie ma głowy, a tutaj ona jest najważniejsza. Nie trzeba mieć dużych mięśni, ładnie wyglądać, być wysokim i pięknie poruszać się w ringu, tylko trzeba wygrać. Żeby to zrobić trzeba trafić, ale i umieć przyjąć. W wadze ciężkiej nie ten wygrywa co bije, bo wszyscy to robią, ale ten co potrafi przyjąć, Izu widocznie tego nie potrafi - powiedział Michalczewski w studiu TVP tuż po walce.