Już dawno żadna walka z udziałem polskiego pięściarza nie wywołała tak dużych kontrowersji. 15 czerwca, na ringu w Rydze, ulubieniec łotewskich kibiców pokonał Krzysztofa Głowackiego w pojedynku o finał turnieju World Boxing Series. Ze sportowymi zasadami nie miało to niestety wiele wspólnego.
W brudnym starciu górą był Briedis. 34-letni Łotysz w 2. rundzie zaatakował Głowackiego łokciem. Cios wylądował na szczęce Polaka. To nie był koniec - potem "Główka" został uderzony po gongu. Dużo dłużej w ryskim ringu nie wytrzymał, został znokautowany w 3. rundzie.
Briedis idzie za - nomen omen - ciosem. Na Instagramie opublikował wideo, na którym efektownie odkręca butelkę efektownym uderzeniem... łokciem. "Każda walka uczy mnie czegoś nowego" - napisał prowokacyjnie.
Butelki Łotysz nie wymyślił sam. To nawiązanie do popularnego w internecie wyzwania - "Bottle Cap Challenge". Efektownie butelki otwierali m.in. zawodnik MMA Mameda Chalidow, czy sam Robert Lewandowski, który odkorkował szampana efektownym kopnięciem.