- Dorastałem będąc blisko boksu, bo przecież mój ojciec boksował na przełomie lat 80. i 90. Pewnego dnia wyciągnął mnie na dwór i kazał mi uderzyć się z całej siły na korpus. Stwierdził, że jeśli chcę na poważnie boksować, to musi sprawdzić, czy jestem w ogóle dobry. Uderzyłem lewym hakiem i połamałem mu trzy żebra, a miałem wtedy czternaście lat. Od tego momentu miałem od niego zielone światło na normalne treningi - wspomina "Król Cyganów".
- Był wtedy dużym i grubym dzieciakiem, który lubił burgery. Mój przyjaciel mówił mi, że choć syn był grubaskiem, to nie widział nikogo, kto ruszałby się w ringu tak jak on. I namaścił go już wtedy na przyszłego mistrza - dodał John Fury, charyzmatyczny i jeszcze bardziej szalony ojciec Tysona, który przesiedział kilka lat w więzieniu za wydłubanie oka "rywalowi" podczas ulicznej bójki.
Więcej informacji o boksie na portalu bokser.org.