Nikołaj Wałujew odniósł się do informacji, że jest śmiertelnie chory. "Powariowaliście"

Nikołaj Wałujew dementuje plotki, według których miał walczyć o życie. Jak sam przyznał, cierpiał na nowotwór, jednak miał on charakter łagodny, a jego życiu nic obecnie nie zagraża.

Nikołaj Wałujew postanowił uspokoić kibiców po tym, jak pojawiły się informacje mówiące, że walczy o życie po operacjach guzów przysadki mózgowej. Pięściarz przeszedł zabiegi kilka lat temu. Jak się okazało, były mistrz świata wagi ciężkiej miał nowotwór, jednak nie był on złośliwy, a samemu bokserowi obecnie nic nie zagraża.

Zobacz wideo

- Dzieciaki, zupełnie powariowaliście. Słyszycie, że dzwonią, ale nie wiecie, w którym kościele. A głos się rozchodzi. W telewizji powiedziałem przecież wyraźnie. Świat stanął na głowie! Wierzymy we wszystko, co pojawi się w internecie bardziej niż człowiekowi - taką wiadomość przekazał Wałujew. Ze względu na swoje wymiary (213 cm wzrostu i blisko 150kg wagi) jest jednym z najbardziej charakterystycznych pięściarzy zawodowych początku XXI wieku.

Plotki dotyczące jego stanu zdrowia powstały po występie w programie telewizyjnym "On i ona", w którym Rosjanin przyznał się, że przeszedł operacje usunięcia guza z głowy i do dziś poddaje się terapii. Kolejne serwisy internetowe zaczęły publikować informację, że Wałujew choruje na raka. Bokser dementuje jednak te spekulacje. - Nie smućcie się, wszystko jest w porządku. Nie wierzcie głuchemu telefonowi - napisał w poście udostępnionym na Instagramie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.