Ogromne zamieszanie po walce Głowackiego z Briedisem. Nikt nie wie, o co walczyli

Nie milkną echa walki Krzysztofa Głowackiego z Mairisem Briedisem. Nadal nie ma jednoznacznej decyzji, czy bokserzy w półfinale turnieju WBSS walczyli o pasy federacji WBO i WBC.

Do pierwszej skandalicznej sytuacji w sobotniej walce doszło już w drugiej rundzie. Krzysztof Głowacki trafił swojego rywala w tył głowy, na co Łotysz odpowiedział uderzeniem łokciem w szczękę. Otrzymał za to ostrzeżenie od sędziego. Chwilę później polski bokser był liczony, po jednym z uderzeń Briedisa. Kilkadziesiąt sekund później Głowacki był liczony po raz drugi, gdy Łotysz uderzył Polaka już po gongu kończącym rundę. Kilkanaście sekund po rozpoczęciu 3. rundy walka została przerwana, gdy polski bokser znalazł się na deskach.

Zobacz wideo

O co walczyli Głowacki z Briedisem?

Choć minęły dwa dni od zakończenia pojedynku, nadal nie ma oficjalnej decyzji, o co walczyli pięściarze. Pewne jest to, że stawką pojedynku był awans do turnieju World Boxing Super Series. Nie ma natomiast informacji, czy Mairis Briedis zdobył jakikolwiek pas, choć jeszcze przed pojedynkiem stawką były pasy federacji WBC i WBO. 

Obecnie wydaje się, że obydwie federacje wycofały się z honorowania zwycięzcy pojedynku Briedis - Głowacki pasem i tytułem mistrza świata. Te słowa znajdują swoje potwierdzenie w wypowiedzi Andreia Ahmedova, szefa Łotewskiej Federacji Boksu Zawodowego. - Walka nie była sankcjonowana ani przez WBC ani przez WBO. Oficjalnie rozgrywała się tylko o miejsce w finale WBSS - przyznał Ahmedov. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.