Tyson Fury i Deontay Wilder zarobią bardzo dobrze bez siebie. A jeśli uda się doprowadzić do ich drugiej walki, sprzedaż PPV może być jedną z najlepszych w ostatnich latach. Zresztą już pierwszy pojedynek zarobił na siebie bardzo dobrze, generując 325 tysięcy sprzedanych przyłączy.
- Nie musiałem boksować z Furym, ale on chciał tej walki, a ja chcę mierzyć się z najlepszymi. Chciałem zrobić to dla kibiców, a przy okazji udowodnić, że to ja jestem najlepszy na świecie. Nie mogę jednak kontrolować innych. Walka ze mną to ogromne ryzyko utraty zdrowia i kariery, a Fury zrobił coś, co jego zdaniem jest najlepsze dla jego kariery. Nie mam żadnych pretensji do Fury'ego, wszystko jest OK - stwierdził "Brązowy Bombardier".
Bob Arum - współpromotor Anglika, ma nadzieję, że do rewanżu na szczycie królewskiej kategorii dojdzie w lutym przyszłego roku. Do tego czasu zdaniem szefa grupy Top Rank obaj panowie powinni stoczyć po dwie walki. Przypomnijmy, że Wilder 18 maja spotka się obowiązkowym pretendentem do pasa WBC, Dominikiem Breazeale'em (20-1, 18 KO). Z kolei Fury 15 czerwca w Las Vegas skrzyżuje rękawice z Tomem Schwarzem (24-0, 16 KO). Więcej o boksie przeczytacie w portalu bokser.org