Tradycyjnie Krzysztof Włodarczyk zaczął walkę spokojnie, szukał precyzyjnych ciosów. Kilka lewych prostych ze strony Polaka zapoznało się z twarzą jego rumuńskiego przeciwnika. W trzeciej odsłonie, po solidnym początku "Diablo", do głosu doszedł przez chwilę Rumun, któremu kilka razy udało się trafić polskiego pięściarza. Jur wystrzelił lewy sierpowy, wszedł w półdystans. Jego ofensywa nie trwała zbyt długo. Już w czwartej rundzie "Diablo" ponownie był stroną przeważającą, Rumun szedł do przodu za podwójną gardą i oszczędnie zadawał ciosy.
Nie wolno jednak zganiać na pasywność rywala. Warto nadmienić, że podopieczny Fiodora Łapina zmagał się z problemami zdrowotnymi. Trzeba bowiem przyznać, że Włodarczyk - co jest niezwykle częste w jego występach - również nie był bardzo aktywnie boksującym pięściarzem. Na ringu w Łomży starał się do perfekcji doszlifowywać każdą akcję, stawiał na jakość, nie ilość. Odbiło się to jednak chyba na widowisku. Druga połowa walki była z kolei ze strony Włodarczyka bardziej interesująca. W dziesiątej rundzie Jur wykonał 2-3 szarże w stronę Polaka próbując go zaskoczyć, po chwili zabrzmiał gong.
Włodarczyk wygrał z Jurem jednogłośnie na punkty (96-94, 97-93, 99-92). Wszyscy czekamy jednak na duże, zagraniczne potyczki "Diablo". Kiedy jednak one nadejdą? Więcej o boksie przeczytasz na portalu bokser.org