Głowacki bardzo dobrze rozpoczął walkę, a jego rywal nadział się na wiele ciosów lewą ręka. Już w trzeciej rundzie Głowacki posłał rywala na deski, a Własow był liczony. Rosjanin jednak protestował twierdząc, że tylko się potknął.
W kolejnych rundach obaj pięściarze stworzyli znakomity pojedynek. Nie dość, że wyprowadzali wiele celnych ciosów, to kilka razy zderzyli się też głowami przez co obaj mocno zaczęli krwawić. W 11. rundzie Głowacki był też bliski nokautu, a potężny lewy sierpowy sprawił, że rywal nie wiedział co się dzieję. Potem nastąpiła seria ciosów Polaka, ale wszystko przerwał sędzia, dzięki czemu Własow nie przegrał przez nokaut.
Walkę została rozstrzygnięta decyzją sędziów. Cała trójka punktowała na korzyść Polaka - 118:110, 117:110, 115:112. Dzięki temu Głowacki awansował do półfinału turnieju WBSS, w którym powalczy z Łotyszem Mairisem Briedisem. Głowacki został także tymczasowym mistrzem świata.
Boks. Artur Szpilka - Mariusz Wach. Szpilka już leżał, ale wstał i wygrał