Rok temu Fonfara (29-5, 17 KO) mógł zostać jedynym polskim mistrzem świata, ale nie udało mu się zrewanżować Adonisowi Stevensonowi za porażkę z 2014 roku. Kanadyjczyk kolejny raz zachował pas WBO w kategorii półciężkiej po tym, jak trener Polaka, Virgil Hunter, rzucił ręcznikiem już na początku pojedynku.
Dla ulubieńca kibiców Legii Warszawa była to druga porażka w ciągu ostatnich trzech walk (przegrał też z Joe Smithem). Fonfara postanowił zmienić kategorię wagową z półciężkiej na cruiser.
- Z wiekiem zmienia się metabolizm, coraz ciężej zbijam wagę na walkę. Jak na kategorie półciężką, jestem naprawdę duży - mam 190 cm wzrostu. Reszta zawodników jest mniejsza - motywował zmianę polski pięściarz.
Są obawy, w pełni uzasadnione, że Fonfara może mieć problemy w cięższej dywizji. Powód? Nie ma on zbyt odpornej szczęki na ciosy, co pokazały walki ze Stevensonem i Smithem.
- Nie boję się zmiany kategorii. Czy mam odporną szczękę? Przyjdzcie w sobotę, a się przekonacie. Ale prawda jest taka, że w każdej wadze są zawodnicy z mocnym ciosem. Stevenson czy Siergiej Kowalow też mają armatę w ręku. W cruiser dywizji nie rzucałbym się od razu na czołówkę - mówi Fonfara.
I faktycznie Ismajił Siłłach to nie jest pięściarz z topu, ale na pewno jest niebezpiecznym rywalem. Ukrainiec dał się poznać jako groźny zawodnik już za czasów amatorskich, kiedy w 2005 roku został wicemistrzem świata w wadze średniej, a rok później wicemistrzem Europy w wadze półciężkiej.
Obecnie jednak jest po dwóch porażkach z rzędu. Przegrał z Alekseiem Papinem oraz Mateuszem Masternakem. Dla tego nie może sobie pozwolić na kolejną walkę bez zwycięstwa. Podobnie jak Fonfara.
- Rozmawiałem z Masterem i udzielił mi kilku rad przed tym pojedynkiem. Wskazał jakie błędy popełnia Siłłach. Ale co mówił konkretnie, tego nie powiem. Zobaczycie to w ringu - przekonuje 30-letni Fonfara.
Z jednej strony Fonfara, który wciąż marzy o walce o mistrzostwo świata, wie, że nie może sobie pozwolić na przegraną, a z drugiej strony może presja nie będzie tak wielka. Polak nie musi boksować za wszelką cenę, bo i tak już jest ustawiony. Wraz z bratem działa w branży budowlanej.
- Nie chcę "przejeść” wszystkich pieniędzy z boksu. Myślę o tym, jak je inwestować. Dlatego to wspaniałe, że mogę działać z bratem, bo świetnie się uzupełniamy. Nie dość, że jestem spokojny o swoją przyszłość, to jeszcze pieniądze zostają w rodzinie - zapewnia Andrzej.
Kilka miesięcy temu wraz z Arturem Borucem, który jest jego przyjacielem, chcieli kupić Zagłębie Sosnowiec.
- Faktycznie był taki pomysł. Jednak ja mieszkam w Stanach, Artur w Anglii, a prowadzenie klubu piłkarskiego na odległość nie ma sensu. Trzeba być na miejscu. Tam liczy się taka codzienna praca. Nie mogliśmy tego zagwarantować, więc negocjacje upadły - przekonuje pięściarz.
Jego marzeniem jest walka na stadionie Legii. Na razie zawalczy w sobotę podczas WBN (Warsaw Boxing Night) na warszawskim Torwarze, oddalonym około 200 metrów od stadionu przy ul. Łazienkowskiej. Jeśli wygra, to droga na stadion Legii będzie krótsza. Jeśli przegra, prawdopodobnie pogrzebie na to szanse. Po prostu, być albo nie być Andrzeja Fonfary.
Fight Card sobotniej gali
Walki boksu olimpijskiego:
Jakub Bujała vs. Oskar Biesiadecki
Kacper Łaszczyk vs. Andrey Romanyshyn
Karolina Koszewska vs. Natalia Marczykowska
Walki zawodowe:
Paweł Rumiński vs. Grzegorz Niedźwiedzki
Arkadiusz Wrzosek vs. Said „Lennox” Kasongo
Michał Olaś vs. Ramazi Gogichashvili
Michał Cieślak vs. Dusan Krstin
Andrzej Fonfara vs. Ismail Sillakh