Gus Curren w trzecim odcinku „Drogi do Częstochowy” przytoczył swoją pierwszą rozmowę z Tomkiem Adamkiem. Trener spytał wprost: Po co to robisz? Dla pieniędzy? Chcesz jeszcze raz wygrać i odejść na emeryturę? „Góral” odpowiedział: Nie. Chcę być mistrzem świata.
Curren twierdzi, że bez takiego podejścia Adamka ich współpraca nie miałaby sensu. Później panowie wzięli się do roboty.
Na chwilę cofnijmy się w czasie. Sierpień 2015 roku, fragment wywiadu PoGongu.pl z Tomaszem Adamkiem.
W środowisku słychać opinię, że Roger Bloodworth nie jest w stanie z pana już więcej wycisnąć. Myślał pan o zmianie trenera?
Nigdy o tym nie myślałem, bo od Rogera nauczyłem się bardzo dużo. Dzisiaj mam 39 lat i jestem zdrowy, nie przyjąłem zbyt wiele ciosów w wadze ciężkiej, a boksowałem z pięściarzami, którzy potrafią mocno uderzyć i to jest jego zasługą. Zostaję z Rogerem do końca mojej kariery.
Adamek nawet po przegranych walkach twierdził, że jego współpraca z Bloodworthem dobrze się układa i za każdym razem powtarzał, że nie chce zmieniać trenera. Jednak gołym okiem było widać, że to nie ma sensu. Pojawiły się porażki, „Góral” gasł z walki na walkę. Było nawet słychać opinie, że na sali treningowej to ogon kręci psem. W końcu ich współpraca dobiegła końca. Roger Bloodworth po raz ostatni był w narożniku „Górala” podczas walki z Erikiem Moliną.
Od 2014 roku Adamek nieśmiało żegna się z ringiem. O chęci zakończenia kariery wspominał po przegranych z Głazkowem, Szpilką i Moliną. Każda porażka go bolała, wiedział, że czas ucieka. Ziggy Rozalski proponował mu wędkę i ryby, ale Adamek nie skorzystał z tej propozycji. Pakował torbę, wsiadał w samolot i leciał do Polski na obóz.
Warto zauważyć, że obozy w Osadzie Śnieżka, współpraca z Jakubem Chyckim i zmiana trenera, mocno go odmieniły. Adamkowi chce się zasuwać na sali, nie widać po nim tych 40 lat na karku. Mateusz Borek na konferencji prasowej stwierdził nawet, że „Tomek jest chyba najmłodziej wyglądającym 40-latkiem w świecie boksu”.
Fajnie o Adamku wypowiedział się też Adam Balski, który na łamach „Gazety Wrocławskiej” stwierdził: „Muszę powiedzieć, że nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak szybkim zawodnikiem musiał być Tomek 10 lat temu, skoro teraz jest taki szybki.”
Niektórzy twierdzą, że Adamek wraca na ring dla pieniędzy. Kiedyś zarzucał mu to choćby Dariusz Michalczewski. „Góral” za każdym razem na takie zaczepki odpowiada w ten sam sposób: „Bogu dziękować, mam dobrą żonę, która potrafi gospodarować pieniędzmi. Nie wychodzę do ringu dla pieniędzy.”
Adamka po raz ostatni widzieliśmy w akcji podczas gali Polsat Boxing Night 7. Bez żadnych problemów rozprawił się z Salomonem Haumono. Wtedy w jego narożniku stał już Gus Curren. „Góral” na tle Australijczyka pokazał, że 40-latek może jeszcze bić seriami, że widzi ciosy rywala, że ma refleks i kondycję na 10 rund. Nie zapominajmy jednak, że Haumono to pięściarz z trzeciej ligi.
Kolejnym rywalem Adamka też nie będzie żaden artysta ringu. Fred Kassi to solidny rzemieślnik z przeciętnym rekordem. Warto jednak podkreślić, że Kameruńczyk stawiał twardy opór w pojedynkach z takimi rywalami jak: Dominic Breazeale, Hughie Fury czy Chris Arreola. Z Adamkiem też będzie się bił. Kassi miał dziesięć tygodni na przygotowania, więc powinien być w dobrej formie.
Kameruńczyk zapewniał na konferencji, że nie przyjechał do Częstochowy tylko po pieniądze. Twierdzi, że jest gotowy na ringową wojnę. Adamek nie chce głośno mówić o swoich sportowych planach, ale wiadomo, że pojedynek z Kassim ma mu uchylić drzwi do większych wyzwań.
„Góral” marzy jeszcze o jednej dużej wale. – Gdzieś z tyłu głowy myślimy już o wiośnie 2018 roku. Może będzie to gala Polsat Boxing Night, może Wyspy Brytyjskie, ale najpierw trzeba pokonać Kassiego – twierdzi Mateusz Borek w rozmowie z „Gazetą Wrocławską”. Promotor MB Promotions i dziennikarz Polsat Sport podkreśla, że walka w Częstochowie, może być ostatnim pojedynkiem Adamka w ojczyźnie.
Eksperci i bukmacherzy nie mają żadnych wątpliwości – faworytem konfrontacji Adamek vs Kassi jest polski pięściarz. „Góral” może mieć w sobotę pełne ręce roboty, ale jeśli chce zostać w tym biznesie, musi wygrać. – Jeśli to się nie uda, to będzie to game over naszego mistrza – dodaje Borek.
Autor tekstu pisze także na blogu "Po Gongu".
A więcej o sytuacji w wadze ciężkiej przeczytacie tu ---> Boks. Joshua kontra Wilder, czyli kiedy poznamy najlepszego pięściarza świata?