Krzysztof Zimnoch to pięściarz wagi ciężkiej, który ma na swoim koncie dwadzieścia dwa zwycięstwa i zaledwie jedną porażkę. W 2016 roku Mike Mollo pokonał go już w pierwszej rundzie, ale rok później to Polak wygrał rewanż - przez techniczny nokaut w szóstej rundzie. Teraz Zimnoch chce pokonać innego Amerykanina, Joeya Abella. Skupia się obecnie tylko na tym pojedynku, ale plany ma ambitne. Chce wreszcie spotkać się w ringu z Arturem Szpilką, a później zostać pierwszym polskim mistrzem świata w wadze ciężkiej.
Krzysztof Zimnoch: - Ledwo co pamiętam tamtą walkę. Nic o nim wtedy nie wiedziałem. Po prostu wszedłem do ringu, zaboksowałem najlepiej jak potrafię i wygrałem. Reszta mnie nie interesowała.
A co do mojej kariery, to nie czuję żalu do moich promotorów. Dzięki współpracy z Andrzejem Wasilewskim i Tomaszem Babilońskim od kilku lat mogę się w pełni skupić na boksie. Nie muszę dorabiać na boku. Myślę, że wszystko powoli idzie w dobrym kierunku.
Muszę jeszcze zapracować na swoją szansę, ale czuję, że niedługo przyjdą wielkie pojedynki. Jednak to nie ja ustalam z kim walczę.
- Abell to niezły pięściarz z mocnym uderzeniem. Jak pozwoli mu się boksować, to może być niebezpieczny. Najważniejsza jest jednak dla mnie wygrana, nieważne w jakim stylu.
Mierzył się z dobrymi pięściarzami, ale przegrał te walki. Ja pokonałem Granta w niecałe dwie rundy. Fajnie mieć takie nazwisko na rozkładzie. Może moi promotorzy myśleli, że dłużej mi to zajmie? Teraz już jednak wiedzą, że czas na lepszych rywali.
- Może ten post był trochę niepotrzebny, ale czuję, że trzeba w końcu dać kibicom tę walkę, bo już długo na nią czekają. Osobiście nic do niego nie mam. Pamiętam nawet stare czasy i zgrupowania kadry bokserskiej. Szpilka, jeszcze jako małolat, przychodził wtedy wieczorem do mojego pokoju i wyjadał mi ciasteczka
Zależy mi tylko na dobrej sportowej walce i przyzwoitych pieniądzach. Nie lubię nikogo prowokować, ale jak ktoś mnie zaczepia, to odpowiadam. Na Szpilkę jeszcze przyjdzie czas. Teraz skupiam się na Abellu.
- Nikomu nie umniejszam i wszystkich ich szanuję, ale czuję się najlepszym zawodnikiem wagi ciężkiej.
- A ja twierdzę, że było na odwrót i co wtedy? Takie gadki nie mają sensu, a przede wszystkim żadnego znaczenia.
- Obecnie panuje Anthony Joshua, może zagrozi mu Deontay Wilder? Sądzę jednak, że mogę dołączyć do tego grona. Trenuję w Anglii i jestem zadowolony ze wszystkiego co zrobiliśmy z trenerem Richardem Williamsem. Myślę, ze mój czas dopiero nadejdzie. Jeśli wszystko ułoży się po mojej myśli, to w końcówce 2018 roku powalczę o mistrzostwo świata, ale wpierw muszę wygrać z Abellem.
Rozmawiał Antoni Partum.