Boks. Adam Kownacki po znokautowaniu Szpilki

Adam Kownacki zgodnie ze swoimi zapowiedziami zdemolował Artura Szpilkę, którego położył na deski już w 4. rundzie walki w Nowym Jorku. "Baby Face" nie dał szans 28-latkowi w walce nazwanej przez amerykańskie media "polską bitwą o Nowy Jork".

- Po pierwszym ciosie, jaki zadałem na tułów, wiedziałem już, że go mam i że to ja dziś zwyciężę - komentuje swój życiowy sukces Adam Kownacki.

Szpilka przed walką mówił, że jest zdecydowanym faworytem walki z Kownackim, który według "Szpili" znajduje się półkę niżej jeżeli chodzi o umiejętności. Walka pokazała jednak, że jest zupełnie odwrotnie. Niedawny sparingpartner Tomasza Adamka od samego początku narzucił rywalowi swoje tempo i dużo bił na dół.

Artur Szpilka chwilową przewagę uzyskał jedynie w trzeciej rundzie, w której jednak na koniec stracił koncentrację, przez co otrzymał mocny cios prawym krzyżowym. Na początku czwartej rundy Kownacki jeszcze raz trafił prawym krzyżowym, następnie "poprawił" prawym sierpowym, który spadł jak grom na szczękę Szpilki, który zamiast wycofać się do obrony zaczął zachowywać się nieodpowiedzialnie, próbując sprowokować rywala. Pięściarz z Wieliczki zapłacił za to wysoką cenę, ponieważ otrzymał kilka bardzo mocnych ciosów, po których padł na deski i mimo, że po ośmiu sekundach się z nich podniósł, otrzymał kolejne ciosy, a sędzia zakończył walkę przed czasem.

- Widziałem po ciosach na dół, że ma dość. Moja presja okazała się dla niego zbyt duża. Jennings i Wilder potrzebowali znacznie więcej czasu zastopowanie Artura. Zrobiłem to, co obiecywałem. Wciąż muszę jeszcze naprawiać pewne błędy, ale kiedy to ulepszę, ludzie o mnie naprawdę jeszcze usłyszą - dodał Kownacki.

 

Specjalny serwis o boksie - http://www.bokser.org/

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.