Boks. Saleta o powrocie Adamka: "Nie chciałbym, by dostał kogoś, kto mógłby zrobić mu krzywdę. Nie jest tak szybki jak parę lat temu"

Tomasz Adamek w tym roku skończy 41 lat. Mimo, że jego walka z Erikiem Moliną miała być ostatnią, z ringu schodzić nie chce. 24 czerwca znów zawalczy w Polsce. Przemysław Saleta w rozmowie ze sport.pl. specjalnie się temu nie dziwi: "To zawodnik wielkiego kalibru". Zaznacza jednak, że ostatnią dobrą i szybką walkę Adamka widział 7 lat temu.

Tomasz Adamek stoczył 55 zawodowych walk. Wygrał 50 z nich, doznał pięciu porażek. Po raz ostatni w ringu pojawił się 2 kwietnia zeszłego roku, kiedy w Krakowie przegrał przez nokaut z Amerykaninem Erikiem Moliną. Jego przedostatnim przeciwnikiem był natomiast 47-letni Przemysław Saleta.

Kacper Sosnowski: Adamek znów może zarobić dobre pieniądze na ringu i zejść z bokserskiej sceny ze zwycięstwem. Chociaż już ogłosił zakończenie kariery, to wraca...

Przemysław Saleta, były mistrz Polski i Europy w kategorii ciężkiej: Ja mu się nie dziwię. Nie chce mieć w statystykach ostatniej przegranej walki. To przecież zawodnik wielkiego kalibru, z jakimiś osiągnięciami. Rozumiem, że ciągnie go na ring, więc jestem ostatnią osobą, która będzie go krytykowała. Z drugiej strony więcej powiem, jak dowiem się, z kim będzie walczył.

Pan na kogoś liczy? Kto mógłby być rywalem Adamka?

Tomek jest małym ciężkim. Cała karierę, szczególnie w kategorii ciężkiej, bazował na szybkości. To jest rzecz, którą z wiekiem traci się jako pierwszą. Przeciwnik musi być oczywiście solidny, bo w walce musi być jakieś ryzyko. Z drugiej strony oczywiście nie chciałbym, by dostał kogoś zbyt niebezpiecznego, kto mógłby zrobić mu krzywdę. On nie jest już tak szybki jak parę lat temu.

Bo wtedy boksował mając nieco ponad trzydzieści lat. W tym roku obchodził będzie 41. urodziny...

- Tu dochodzi jeszcze jedna rzecz. Trener, z którym dotychczas współpracował, totalnie zmienił jego styl boksowania. W momencie, kiedy Tomek na ringu stanął walcząc z pięściarzami cięższymi, to sam stwarzał dla siebie zagrożenie. Może był też wolniejszy, bo nad tym specjalnie nie pracował, a powinien. Jak patrzę na Adamka, to najlepsze jego walki toczył pod okiem Andrzeja Gmitruka. Ten wykorzystywał jego doświadczenie i ruchliwość. Z rozpędu w ten sposób bił się jeszcze z Chrisem Arreolą, a potem stanął.

Arreola był w 2010 roku. Czyli za kilkanaście ostatnich walk Adamka trudno chwalić? Nawet za wygraną z Panem?

- Pomijając moją kontuzję założenie miałem takie, że pierwszą połowę walki pewnie przegram. Logiczne wydawało się, że nawet wolny Adamek i tak będzie szybszy ode mnie. Miałem nadzieję wykorzystać moje przygotowanie siłowe i kondycyjne w drugiej połowie starcia. Tej drugiej połowy jednak nie było (Saleta poddał się po 5. rundzie przez kontuzję barku - przyp. red.). Mówiąc szczerze, to Adamek nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia. Te jego uderzenia nie miały mocy, nie był w stanie zrobić mi krzywdy. Myślałem, że będę miał kłopoty, by zobaczyć jego ciosy, które uderza kombinacjami. Nie miałem - to tak w sprawie tej jego szybkości. Oczywiście Tomek był w naszej walce lepszy, ale nie był na tyle dobry, by mierzyć się z czołówką wagi ciężkiej.

Jak Pan dostanie zaproszenie na jego najbliższą walkę to Pan przyjedzie?

Zależy od jego przeciwnika... i tego czy będę akurat w Polsce.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.