Floyd Mayweather Jr. świeci jak czyste złoto, walczy jak żywe srebro

Jeśli Floyd przegra, znaczy każdy może przegrać - oto bon mot Floyda Mayweathera Jr. i jego ostrzeżenie dla świata przed bokserską walką z Marcosem Maidaną. Transmisja z soboty na niedzielę od 2 w nocy w Polsat Sport.

Niepokonany Floyd mówi często o sobie w trzeciej osobie jak Winnetou, ale to wcale nie jest w nim najdziwniejsze. On sam, w całości, od stóp do głów, jest kuriozum, kwintesencją kiczu, koronacją bufonady, emanacją kultu mamony. I absolutnie zjawiskowym pięściarzem, najlepszym defensorem w historii boksu, która liczy kilka milionów walk.

Szlag człowieka trafia, gdy widzi go na treningu biegowym w Las Vegas w otoczeniu roznegliżowanych lasek na rowerach i w asyście floty rolls-royce'ów, gdy słyszy, jak mówi: "Wnerwia cię to, bo sam byś chciał, a nie możesz". Pusty śmiech ogarnia na widok łańcucha na szyi, którego wielkość i blask wpędziłyby w depresję bułgarskich mafiosów z plaż Burgas, i na widok jego koszulki z wielkimi literami TBE - The Best Ever. Ale potem człowiek wpada w bezsilny zachwyt, gdy obserwuje go na ringu, jak z szybkością światła unika ciosów, które bez żadnej wątpliwości powinny trafić go w jego piękną buźkę, wciąż nienaruszoną mimo 46 walk i 351 rund. Szyderstwo się ciśnie, gdy Floyd mówi: - Gdybym musiał zarabiać na czytaniu, byłbym w tym najlepszy na świecie [to aluzja do słów rapera 50.Centa, który, drwiąc z pięściarza, oferował 750 tys. dol. na cele charytatywne, jeśli Floyd przeczyta publicznie na głos jedną stronę z "Harry'ego Pottera"]. Potem człowiek zastanawia się: a kto miał mu wpoić czytanie? Ojciec, który siedział za kratami za dilerkę narkotyków?

Jest scena w serii dokumentów telewizji Showtime o sobotniej walce: do bokserskiej sali wchodzi Donovan Cameron, pięściarz amator z Manchesteru. Przyleciał specjalnie, aby zwrócić na siebie uwagę mistrza świata w pięciu kategoriach wagowych, aktualnie w dwóch federacjach (WBA i WBC). Mistrz - a zarazem początkujący promotor - mówi: - Pokaż, co umiesz, zmierz się z kimś, ale uważaj, tu się bijemy, aż jeden padnie albo się podda, bez przerw, tu jest dog house [psia buda, ale w slangu bokserskim także miejsce brutalnej walki].

Nikt nie chce walczyć, oprócz 18-letniego pięściarza amatora Shariffa, syna Hasima Rahmana, byłego mistrza wagi ciężkiej. Dostaje lanie, ale pojawia się o pięć lat starszy brat Shariffa, Hasim Rahman Jr., byczek, który przypomina młodego George'a Foremana, i mówi: - Bijesz małego? To jeszcze dzieciak, zmierz się ze mną. Nawalanka w ringu trwa ponad 31 minut bez przerwy, teraz lanie dostaje Brytyjczyk.

Sława Mayweathera i jego 500 mln dol. zarobionych na ringu ściąga nie tylko takich jak Donovan, ale też takich jak Warren Buffett. Nie wiadomo, czego w klubie Mayweathera szukał miliarder i król inwestorów z Wall Street - emocji czy możliwości biznesowych, ale chciał też zobaczyć geniusza boksu w akcji. W trakcie sparingu na śnieżnobiałą koszulę 84-latka, czwartego na liście najbogatszych ludzi świata, padają krople krwi. Majątek Buffetta jest 112 razy większy, więc Mayweather trochę cierpi.

Pewnie nie ma dwóch bardziej oddalonych od siebie ludzi jak Mayweather i Buffett, i dwóch tak oddalonych od siebie pięściarzy jak Mayweather i Maidana. Argentyńczyk przygotowuje się do walki w ciszy, z rodziną, w małym Oxnard nad Pacyfikiem, wokół Mayweathera jest zawsze tłum, oklaski po każdym zakończonym ćwiczeniu. Maidana atakuje non stop, póki starczy sił, co właśnie było głównym problemem dla Amerykanina w ich pierwszej walce, wygranej na punkty. W pierwszej połowie Argentyńczyk był lepszy, potem osłabł. Teraz zmienił fachowców od przygotowania fizycznego - Alexa Arizę zastąpił Raul Robles pracujący wcześniej z niezmordowanymi mistrzami Erikiem Moralesem i Antonio Margarito (Ariza podobno pomaga teraz Floydowi). Mayweather w ringu nie jest spontaniczny, jest wyrachowany, czeka na ruch przeciwnika, bardzo trudno czysto go trafić. I wytrzymuje tempo walki do końca, z czasem jest coraz bardziej niebezpieczny.

Złe emocje też są - Amerykanin oskarża Argentyńczyka o stosowanie nieczystych zagrań, awanturą skończył się wybór rękawic przed pierwszą walką: według Mayweathera w tych, w których chciał się bić Maidana, brakowało miękkiej wkładki. Gdyby Maidana rąbnął pięścią porządnie i czysto, a ma czym uderzyć (znokautował 80 proc. przeciwników, Mayweather tylko połowę), byłoby po walce. Kolejne przepychanki kibice zobaczyli też na konferencji prasowej.

Po sobocie w Las Vegas Mayweatherowi zostaną tylko dwie walki do wypełnienia bajecznego kontraktu z telewizją Showtime, prawdopodobnie wartego około 200 mln dol. za sześć pojedynków. A potem pozostanie mu zabawa w kolekcjonowanie łańcuchów, rollsów i pięściarzy w swojej stajni.

o tytuł mistrza świata WBA i WBC w półśredniej, WBC w lekko średniej, należące do Mayweathera

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.