Boks. Zbigniew Pietrzykowski - jeden finał na całe życie

- Śnił ci się Ziggy w nocy? - zapytano Claya po jego finałowym zwycięstwie nad Pietrzykowskim na igrzyskach w Rzymie. - Jasne. We śnie znokautował mnie serią siedmiu sierpowych

Rozmowę wspominał znakomity pisarz i dziennikarz Dick Schaap. Dodał zaraz, że Cassius Clay następnie się uśmiał i dodał: - Nie miewam snów. Wtedy też mi się nic nie śniło.

Zbigniew Pietrzykowski to właśnie ta przegrana walka z Clayem w 1960 roku, później najwspanialszym pięściarzem wszech czasów jako Muhammad Ali.

Ali wciąż za nim chodził. Choć na swoje 80-lecie Polski Związek Bokserski uznał go za najlepszego pięściarza w historii za kilkanaście tytułów mistrza Polski, za cztery tytuły mistrza Europy, za medale olimpijskie, wszyscy pamiętają tę jedną walkę. Nie zdobył złota na igrzyskach, ale i tak dzięki niej przeszedł do historii. Nie jako 21-letni pięściarz, który jako jedyny znokautował trzykrotnego mistrza olimpijskiego z Węgier László Pappa, ale jako ten, który przegrał z Clayem w Palazzo dello Sport.

Pojedynek Claya z Pietrzykowskim zapadł w masową pamięć. Jeździli do niego do Bielska dziennikarze specjalnie z Ameryki, aby robić wywiady z człowiekiem, od którego zaczęła się kariera Alego. BBC zaciągnęła go do Londynu, aby zrobić Alemu niespodziankę w studiu na żywo. Prowadzący zapytał go, czy pamięta, z kim walczył w finale w Rzymie. - Ali odpowiedział, że z Polakiem, i dodał "on mieszka za żelazną kurtyną". Był zdziwiony, kiedy po chwili znalazłem się obok. Serdecznie mnie wyściskał, choć był już wtedy bardzo sławny i krzykliwy - wspominał Pietrzykowski.

W Polsce ludzie oglądali pojedynek w telewizji, schodząc się do mieszkania szczęśliwca, który miał odbiornik (ich liczba w 1960 roku zbliżała się u nas do miliona; Rzym był pierwszą olimpiadą w TVP). Obszerne relacje na żywo dawało radio, a jeśli kibic z jakiegoś powodu nie zobaczył lub nie usłyszał, mógł zadzwonić do telefonicznej informacji sportowej, gdzie czarujący damski głos podawał wyniki jak zegarynka.

Pojedynek był opóźniony o jakieś 20 minut z powodu wydarzeń w poprzedniej walce. Według kibiców Tadeusz Walasek niezasłużenie przegrał z Amerykaninem Eddiem Crookiem w finale wagi średniej. Kiedy sędzia ogłosił werdykt, rozpętało się piekło. Kibice gwizdali, buczeli i tupali. Agencja AP pisała: "Kiedy grano hymn amerykański dla Crooka, publiczność znów gwizdała na całego". Z powodu zamieszania organizatorzy musieli przesunąć kolejny finał - był to właśnie pojedynek leworęcznego Pietrzykowskiego z Clayem w wadze półciężkiej.

Buczenie 16-tysięcznych trybun dotarło do amerykańskiej szatni. - Przez tych ludzi walczyłem ostrzej, niż powinienem. Wiedziałem, że nie mogę zostawić sędziom żadnych wątpliwości - powiedział Clay po walce w gazecie "Journal-Courier".

W każdym razie, kiedy na ring wchodził kolejny Amerykanin, trybuny były za Pietrzykowskim, choć doprawdy trudno byłoby znaleźć bardziej uroczego olimpijczyka niż 18-letni Clay. W Rzymie krążyły o nim zabawne historie, między innymi, że stał się nieformalnym burmistrzem wioski olimpijskiej, bo z każdym ściskał ręce, oraz ta, że z powodu strachu przed lataniem kupił sobie w sklepie wojskowym spadochron i z nim na plecach leciał samolotem przez Atlantyk. O Pietrzykowskim takich historii nie opowiadano, choć życie go nie rozpieszczało, gdy jeszcze przed końcem wojny jako 11-latek sprzedawał na ulicy papierosy. - Pamiętam ich marki: Wiarusy, Madziary, Bałtyk, Wolność. Jak udało mi się sprzedać sto sztuk, to starczało akurat na ćwiartkę chleba - wspominał później.

Ale wiadomo, Clay był barwniejszy niż jakiś pięściarz zza żelaznej kurtyny.

- Był to pierwszy czarnoskóry pięściarz, z którym walczyłem. Prawdę mówiąc, był dla mnie po prostu za szybki - mówił później Polak, który do końca życia pamiętał najdrobniejsze szczegóły walki. - Nigdy wcześniej tak bardzo nie pracowałem w ringu i nigdy wcześniej nie odbywało się to z taką szybkością. Po dwóch rundach zabrakło mi sił. Nie mogłem złapać Claya, nie mogłem go trafić tak, jak potrafiłem uderzyć innych. Modliłem się, aby trzecia runda skończyła się jak najszybciej. Dotrwałem do gongu tylko siłą woli.

Według dziennikarzy po dwóch starciach Pietrzykowski prowadził na punkty. Ali później wspominał, że wiedział, że w trzeciej rundzie musi mieć ogromną przewagę, aby wygrać. Pietrzykowski po gongu opadł na liny, ledwo trzymając się na nogach. Sędziowie ogłosili zwycięstwo 5:0 dla Claya.

Komentatorzy uznali, że była to najbrutalniejsza walka finałów, bo Pietrzykowski w trzeciej rundzie broczył krwią. Wszystko przez chwilę zapomnienia. - Walczyłem bez ochraniacza na zęby. Zostawiłem go w szatni po półfinale z Giulio Saraudim. Kiedy po niego wróciłem, ochraniacz zniknął. Nie było czasu, aby zrobić nowy. I w trzecim starciu dostałem od Cassiusa tak, że zęby, które rozcięły mi wargi.

Co jeszcze dała bokserskiemu światu ta walka? "Ali shuffle", czyli przebieranie nogami w powietrzu, znak firmowy późniejszego mistrza nad mistrzami. Właśnie wtedy Clay zrobił to po raz pierwszy.

Żeby sobie uświadomić, jakiej klasy pięściarzem był człowiek, który przegrał z Alim, wystarczy zajrzeć do dzienników treningowych przechowywanych przez Pietrzykowskiego do końca życia. Walka z Clayem miała numer 237. Spośród 236 wcześniejszych pojedynków przegrał zaledwie cztery.

Pięściarze byli ostatnio w zasięgu pięści na igrzyskach w Sydney w 2000 roku. - Ali przemknął tuż obok w otoczeniu ochroniarzy, wsiadł do czarnej limuzyny i odjechał - wspominał Pietrzykowski.

Śmierć wielkiego pięściarza

Zbigniew Pietrzykowski zmarł w wieku 79 lat po długiej chorobie. Zdobywał medale na trzech kolejnych igrzyskach: srebrny (Rzym, 1960) i dwa brązowe medale (Melbourne, 1956 i Tokio, 1964). Był czterokrotnym mistrzem Europy (1955, 1957, 1959 i 1963). 11 razy zdobywał mistrzostwo Polski (1954-65). 44 razy wystąpił w reprezentacji Polski w meczach międzypaństwowych (1953-66), wygrał 42 walki. Zakończył karierę z bilansem 367 walk, wygrał 351, przegrał 14, zremisował 2. Po zakończeniu kariery został trenerem, przez jedną kadencję był posłem Bezpartyjnego Bloku Wspierania Reform, czyli formacji popierającej ówczesnego prezydenta RP Lecha Wałęsę.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.