Boks. Abdusałamow wciąż w śpiączce, menedżer oskarża. Czy można było tego uniknąć?

Rosjanin Magomied Abdusałamow od 2 listopada jest utrzymywany w stanie śpiączki farmakologicznej. Powodem są obrażenia głowy, jakie odniósł podczas walki z Mikiem Perezem. Agenta pięściarza bulwersuje jednak fakt, że jeszcze na hali badało go czterech lekarzy, którzy w stanie boksera nie dopatrzyli się niczego niepokojącego. Tymczasem dziennikarz ?Guardiana? przedstawia rozwiązania, które jego zdaniem pomogłyby uniknąć tak brutalnych konsekwencji dla zdrowia pięściarzy w przyszłości.

Na gali transmitowanej przez HBO z Madison Square Garden, Abdusałamow poniósł nie tylko swoją pierwszą porażkę w zawodowej karierze, ale był to jego pierwszy z 19. pojedynków, którego nie wygrał przed czasem. Kubański rywal zdecydowanie przeważał przez całą walkę i ostatecznie wygrał na punkty.

Po walce wciąż przytomny Rosjanin miał "jedynie" złamaną rękę i nos. Przed opuszczeniem MSG boksera badało aż czterech lekarzy i żaden z nich nie zlecił mu dodatkowych badań, nie skierował też do szpitala. Tymczasem już na ulicy Abdusałamow zwymiotował, po czym jego opiekuni zaprowadzili go do taksówki, którą udali się do szpitala.

Na miejscu pięściarz stracił przytomność i trafił na stół operacyjny, gdzie usunięto mu skrzep krwi w mózgu. Następnie Abdusałamow został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, w której pozostaje do dzisiaj. Usunięto mu także fragment czaszki, by zminimalizować obrzęk mózgu. Niestety od tamtego czasu stan Rosjanina jeszcze się pogorszył, gdyż doznał udaru i możliwe, że już nigdy nie odzyska przytomności. Przy życiu utrzymuje go jedynie aparatura medyczna.

Menedżer oskarża, NYSAC się broni: "Bokser na nic nie narzekał!"

Ponad tydzień po walce, agent pięściarza Boris Grinberg ruszył do frontalnego ataku, oskarżając stanową komisję sportu (NYSAC) o zaniedbanie i niekompetentne potraktowanie boksera po walce. Zdaniem menedżera pięściarz został zakwalifikowany jako "zdrowy" i z powodu nieudzielenia na czas odpowiedniej pomocy jego stan pogorszył się.

Tymczasem przedstawiciele komisji bronią się, mówiąc, że dotrzymano wszystkich niezbędnych procedur, a Abdusałamow był kilkukrotnie przepytywany przez kolejnych lekarzy, których zapewniał że nic mu nie dolega. Po swojej walce wrócił nawet na trybuny, skąd oglądał późniejszą walkę wieczoru.

Jeszcze w swojego trakcie pojedynku, bokser był pytany przez czterech różnych medyków: Czy nie czuje się skołowany, czy nie odczuwa bólu głowy lub czegokolwiek innego. Po walce założono mu także dziewięć szwów nad lewym okiem, gdzie miał rozciętą skórę. Podczas żadnej z tych czynności bokser nie zgłaszał jakichkolwiek zastrzeżeń co do stanu swojego zdrowia.

- To jest nasz łańcuch odpowiedzialności. Staramy się upewnić, że jego stan jest sprawdzony, i znów sprawdzony, i znów sprawdzony. Za każdym razem nic go nie bolało. Nie było żadnej skargi ze strony jego narożnika, nie było żadnej skargi od samego boksera - broni się anonimowy przedstawiciel NYSAC.

Abdusałamowa poddano także testowi Kinga-Devicka, który dopiero od sierpnia stosowany jest przez tę komisję. Ma on wykrywać objawy wstrząśnienia mózgu i polega na recytowaniu serii liczb. W odpowiedziach boksera nie było ponoć niczego odstającego od normy.

"Nauczmy się przerywać walki przed czasem!"

Poruszony tym, co przydarzyło się rosyjskiemu pięściarzowi Alex McClintock z "Guardiana". Jest przekonany, że trzeba w boksie wprowadzić wiele zmian, które zapobiegłyby takim sytuacjom w przyszłości. Jego zdaniem trzeba pozbawić boks elementu najbrutalniejszej przemocy, nawet jeśli właśnie to jest w tej dyscyplinie najbardziej pociągające. Jest to zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż konsekwencje, które mogłyby doprowadzić nawet do zakazania tej dyscypliny.

Autor pisze, że media muszą zrezygnować z opisywania heroicznych prób wytrwania w ringu, przedstawiając je jako "elementy macho w kulturze boksu". Jego zdaniem wszyscy - zarówno bokserzy, jak i trenerzy, cutmani, sędziowie oraz kibice, muszą zrozumieć, że czasami lepiej jest zakończyć walkę przed czasem i wycofać boksera, niż za wszelką cenę wysyłać go na kolejne rundy.

"Abdusałamow kilkukrotnie skarżył się na obrażenia twarzy, co prawie na pewno było sygnałem, że jego narożnik powinien poddać boksera. Niektórzy z jego teamu chcieli przerwać walkę. Jeśli choć jedna osoba w narożniku uważa, że tak należy zrobić, to znaczy, że nadszedł czas, by rzucić ręcznik" - uważa dziennikarz angielskiego dziennika.

Ekspert idzie jeszcze dalej, sugerując że należałoby wprowadzić ocenę wszystkich sekundantów towarzyszących bokserom podczas walk. Specjaliści z ramienia komisji mieliby oglądać powtórki i oceniać, czy trenerzy, cutmani i masażyści zrobili wszystko, co w ich mocy, by uchronić boksera przed cięższymi obrażeniami. Osoby, które regularnie doprowadzałyby do ciężkich nokautów swoich zawodników, powinny być odsuwane od zawodu.

Dziennikarz dochodzi do wniosku, że głównym winowajcą takiego stanu rzeczy są promotorzy i stacje telewizyjne. Jak wiadomo im bardziej krwawy show, im brutalniejsza walka, tym lepsze wyniki oglądalności i wyższe dochody z gali. Tym samym McClintock uważa, że wszelkie koszty związane z leczeniem Abdusałamowa powinna ponieść właśnie stacja HBO oraz promotorzy, gdyż "zmuszanie rodziny pięściarza do płacenia choćby części sumy za leczenie, byłoby rażącą niesprawiedliwością".

Uważasz, że w boksie jest za dużo przemocy i brutalności? Czy te elementy powinny być wycofane z zawodowej wersji pięściarstwa, które powinno się upodobnić do boksu amatorskiego znanego z olimpiad i MŚ? Dyskutuj w komentarzach i głosuj w sondażu. Autor pisze też o Bundeslidze i BVB. Zobacz co i jak na blogu "Die Gelbe Wand" ?

Czy Twoim zdaniem boks straciłby na atrakcyjności, gdyby nie był tak brutalnym sportem?
Więcej o: