Śmierć przy ringu. Krótkie życie i gwałtowna śmierć bokserskich gwiazd

W czwartek lekarze orzekli, że Hector Camacho, były bokserski mistrza świata w trzech kategoriach wagowych - który został postrzelony w rodzinnym Bayamon na Portoryko - jest w stanie śmierci mózgowej. W sobotę rodzina zdecydowała o odłączeniu aparatury podtrzymującej życie. To kolejny znany pięściarz w ostatnich kilku latach, który umiera gwałtowną śmiercią.

Camacho został postrzelony w twarz, gdy jechał samochodem z przyjacielem z lat młodzieńczych. Jego kompan, kierowca i właściciel samochodu, zginął na miejscu. 50-letni były bokser został przewieziony do szpitala. Lekarze walczyli o jego życie, choć rokowania od początku było bardzo złe. W końcu po dwóch dobach od napadu orzekli, że mózg pięściarza jest już martwy.

Na razie nie wiadomo, jakie były motywy ataku. Policja z Portoryko ujawniła tylko, że odnaleziono furgonetkę, z której oddano strzały i zatrzymano jednego z podejrzanych oraz że w samochodzie, którym jechał pięściarz, odnaleziono 9 małych paczek kokainy.

Camacho w latach bokserskiej kariery w latach 80. i 90. był mistrzem świata wagi superpiórkowej, lekkiej i lekkopółśredniej. Stoczył też słynne pojedynki z Felixem Trinidadem i Oscarem De La Hoyą o mistrzostwo wagi półśredniej. Oba przegrał na punkty.

Poćwiartowane ciało w lodówce

Camacho to już drugi w ostatnich dwóch miesiącach bokserski mistrz, który zmarł w wyniku postrzału. Tragicznego pecha miał też Corrie Sanders, 22 września br. 46-letni Sanders został śmiertelnie postrzelony podczas napadu rabunkowego w restauracji Brits niedaleko Pretorii.

Pięściarz z RPA w 2003 r. był mistrzem świata wagi ciężkiej federacji WBO po znokautowaniu Władimira Kliczki. Prestiżowy w świecie boksu amerykański magazyn "The Ring" uznał to za sensację roku. Ostatnią walkę stoczył w 2008 r.

W Brits świętował z rodziną 21. urodziny bratanka. Według świadków zginął, gdy osłaniał od kuli swoją córkę.

Jeszcze bardziej szokująca była śmierć mniej znanego byłego boksera - Shauna Cumminsa. Jego największym sukcesem była walka o mistrzostwo Europy w wadze średniej w 1994 r., w której - według brytyjskiej prasy - został obrabowany ze zwycięstwa nad Włochem Agostino Cardamone. We wrześniu bieżącego roku jego rozczłonkowane ciało znaleziono w domu w Leicester. Część poćwiartowanych zwłok była w zamrażalniku.

Czy ktoś zabił burmistrza?

Trzy lata temu tragiczną śmiercią zginęło aż trzech byłych mistrzów świata. Vernon Forrest - czempion wagi półśredniej i lekkośredniej - został zastrzelony na stacji benzynowej. Bandyta wymierzył w niego broń i obrabował. Bokser też miał pistolet. Zaczął gonić napastnika. Doszło do wymiany ognia. Okazało się, że bandytów było dwóch i to ten drugi zabił pięściarza, strzelając mu kilkakrotnie w plecy.

Nie do końca wyjaśniona pozostaje śmierć Alexisa Arguello. Nikaraguańczyk uznawany był za jednego z najlepszych zawodników w historii wagi lekkiej. Na przełomie lat 70. i 80. zdobywał mistrzostwo w trzech kategoriach wagowych. Po zakończeniu kariery został politykiem. W 2008 r. został wybrany burmistrzem Managui - stolicy Nikaragui. Rok później został znaleziony martwy w swoim domu z postrzałem w serce. Uznano, że popełnił samobójstwo, jego zwolennicy do dziś nie wierzą w tę wersję.

Cały czas w Kanadzie toczy się śledztwo w sprawie śmierci 37-letniego Arturo Gattiego, byłego mistrza świata w wadze półśredniej. 11 lipca 2009 r. Kanadyjczyk został znaleziony martwy w pokoju ekskluzywnego hotelu w Brazylii. Przebywał tam z dziesięciomiesięcznym synem i żoną Amandą Rodrigues. I to ją brazylijska policja podejrzewała początkowo o morderstwo (para planowała separację). W końcu jednak przyjęto wersję, że było to samobójstwo. Kanadyjczycy prowadzą jednak swoje śledztwo. Patolog wynajęty przez rodzinę pięściarza stwierdził, że Brazylijczycy pominęli w wynikach sekcji kilka istotnych obrażeń na ciele Gattiego.

Złe miejsce, zły czas?

Przykłady mniej znanych bokserów, którzy zostali zamordowani lub popełnili samobójstwo, można mnożyć w nieskończoność. W ubiegłym roku zginął dobrze zapowiadający się Portorykańczyk Juan "El Puma" Gonzalez. 21-latek w wygrał wszystkie 11 walk w swojej karierze, 10 przez nokaut. Jego promotor, były mistrz świata Miguel Cotto, wróżył mu wielką karierę. Gonzalez zginął jednak w czerwcu ubiegłego roku zastrzelony na ulicy swojego rodzinnego miasta. Zginął przez przypadek. Morderca wziął go za kogoś innego.

Dwa lata temu w niewyjaśnionych okolicznościach zginął też rosyjski talent boksu, 19-letni Czateg Kozajew. Był młodzieżowym mistrzem świata federacji WBC w kategorii junior półciężkiej, na zawodowym ringu stoczył 10 walk, 9 z nich wygrał przed czasem. W czerwcu 2010 r. został zastrzelony przed jednym z nocnych lokali we Władykaukazie. Sprawców nie ujęto.

Te tragiczne zdarzenia - wszystkie bardzo różne - nie mają wspólnego mianownika poza tym, że wszystkie ofiary były bokserami. Czyżby uprawianie brutalnego sportu zwiększało ryzyko gwałtownej śmierci?

Więcej o:
Copyright © Agora SA