Boks. Strach w oczach Kliczki tylko przez chwilę. Porażka Wacha

Mariusz Wach przegrał walkę o mistrzostwo świata z posiadaczem pasów IBF, WBO, IBO i WBA Władimirem Kliczką jednogłośnie na punkty. Ale w końcówce piątej rundy napędził Ukraińcowi ogromnego stracha, kiedy serią ciosów wbił rywala w liny. W takich opałach ?Doktor Stalowy Młot? nie był od dawna

Przeszło dwumetrowy Wach nazwany przed walką przez niemiecki "Bild" "Kinn Kongiem" (gra słów, niem. kinn = podbródek) wyglądał imponująco, ale rozpoczął walkę bardzo niepewnie. Proste Kliczki bez problemu mijały rękawice Polaka i dochodziły jego twarzy. Kilka ciosów zachwiało polskim kolosem. Wydawało się, że zaraz runie z hukiem na deski, ale dotrwał do gongu.

Na drugą rundę Wach wyszedł już bardziej rozluźniony i od razu był efekt. Popisał się bardzo groźną akcją, po której jego ciężka rękawica otarła się o głowę Kliczki, opadła na plecy i sprawiła, że Ukrainiec na moment stracił równowagę. Od tego momentu Kliczko walczył nieco bardziej ostrożnie i spokojnie punktował Polaka.

Ale w końcówce piątej rundy doszło do piorunującego zrywu Wacha. Wielkolud z Polski rzucił się z furią na rywala i serią ciosów wcisnął go w liny! Ukrainiec cudem uniknął spotkania z potężnym prawym sierpowym Wacha, ale widać było, że się ostro wystraszył. Gdyby Polak trafił, byłoby pewnie po walce. Niestety, przestrzelił, a po chwili wybrzmiał gong.

Wydarzenia z piątej rundy mocno rozwścieczyły Kliczkę, który w kolejnych rundach zaczął obijać Polaka jak worek treningowy. Jakim cudem Wach to wytrzymał? To wie chyba tylko on sam. W ósmej rundzie wydawało się, że sędzia przerwie walkę, bo Wach zbierał straszne cięgi. Nie zrobił jednak tego, bo ku zaskoczeniu Ukraińca i obserwatorów polski kolos wciąż stał na nogach i ani drgnął. To wszystko musiało być mocno frustrujące dla Kliczki, który wyprowadził kilka piekielnie mocnych ciosów. W tej rundzie mistrz świata zużył chyba wszystkie swoje działa, bo w kolejnych rundach bił już lżej.

W ostatniej, 12. odsłonie już nawet nie starał się specjalnie atakować. Nie chciał ryzykować, wiedząc, że jeden cios Polaka może znów wpędzić go w poważne kłopoty.

Ostatecznie Ukrainiec wygrał zdecydowanie na punkty (dwóch sędziów punktowało 120:107, jeden, że 119:109), a Wach został dopiero ósmym pięściarzem, który przegrał z Władymirem Kliczką nie przez nokaut. Polakowi należą się za walkę ogromne brawa, które zresztą bił mu obecny na trybunach Sylvester Stallone, filmowy "Rocky". Wach pokazał, że ma wolę walki nie mniejszą niż bohater tego słynnego obrazu. Zachwyceni postawą Polaka kibice w Hamburgu jeszcze długo po walce skandowali "Mariusz, Mariusz".

Więcej o: