Boks. Ricky Hatton opowiada o swojej depresji: Moja dziewczyna musiała odbierać mi nóż

Ricky Hatton ujawnił, jak blisko popełnienia samobójstwa był podczas swego trzyletniego rozbratu z boksem. - Zawsze lubiłem trochę wypić, ale moje picie wymknęło się skali Richtera - mówi. W przyszłym miesiącu Brytyjczyk wznowi karierę.

34-latek, który był mistrzem świata w kategoriach lekkopółśredniej i półśredniej, popadł w depresję po brutalnym nokaucie, którego padł ofiarą w drugiej rundzie swej ostatniej walki - z Filipińczykiem Mannym Pacquiao w maju 2009 r.

Wyjawił, że, podczas najgorszych napadów dolegliwości, jego dziewczyna musiała odbierać mu nóż, żeby przestał robić sobie krzywdę.

- Byłem blisko załamania nerwowego, depresji, samobójstwa - powiedział.

- W większość poranków moja dziewczyna musiała schodzić do mnie i zabierać mi nóż. Trzymałem go przy nadgarstkach, byłem w bardzo złym stanie. Histerycznie płakałem bez powodu - wylicza.

- Zawsze lubiłem trochę wypić, ale moje picie wymknęło się skali Richtera. Urywał mi się film - przypomina sobie bokser.

- A nawet jeśli byłem zupełnie trzeźwy, próbowałem się zabić. A najgorzej było, gdy pojawiła się moja córeczka, która ma teraz roczek.

- Campbell [syn Hattona] miał pecha, że widział tatę w takim stanie. Nie zamierzam tego więcej robić moim dzieciom, nie zamierzam tego robić mojej rodzinie - zarzeka się.

Hatton 24. listopada powraca na ring pojedynkiem z Ukraińcem Wiaczesławem Senczenką.

Ulubieniec brytyjskich kibiców przyznaje, że porażki z Pacquiao i Floydem Mayweatherem sprawiły, że poczuł się jak "przegrany".

- Jestem smutny, bo wstydzę się siebie - mówił.

- Nieważne, ilu ludzi powie: Ricky, każdy ma problemy, pokonali cię Mayweather i Pacquiao, najlepsi wojownicy naszego pokolenia. Twój kraj jest dumny.

- To bardzo miłe, że tak mówią, ale nie wiedzą, jak to jest codziennie borykać się z tym małym człowieczkiem na moim ramieniu, który mówi mi, że jestem przegrany, że zawiodłem moją rodzinę, kibiców brytyjski sport i brytyjski boks - opowiadał wtedy.

- Czuję się jak przegrany i nieważne, ilu ludzi powie: Nie bądź dla siebie taki ostry - mówi. - Tak się czuję i taki powracam. Muszę znaleźć odkupienie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.