Pierwszy taki coming out w świecie boksu

Orlando Cruz jako pierwszy aktywny zawodowy pięściarz światowej klasy oświadczył publicznie, że jest gejem. Kiedyś ukrywający orientację homoseksualną Emile Griffith zabił w ringu rywala, który go o nią oskarżał.

Cruz, 31-letni Portorykańczyk, były olimpijczyk z Sydney w 2000 r. (w narodowej drużynie byli też Miguel Cotto i Ivan Calderon) i czwarty na liście WBO w wadze piórkowej, szykuje się do walki z Meksykaninem Jorge Pazosem. - Zawsze byłem dumny z mojego kraju. Zawsze byłem i będę dumny, że jestem gejem - powiedział Cruz na dwa tygodnie przed pojedynkiem o tytuł WBO Latino na Florydzie.

Ponieważ nieliczni sportowcy o homoseksualnych skłonnościach odkrywają je przed światem, oświadczenie Cruza - przedstawiciela wybitnie męskiego, żeby nie powiedzieć szowinistycznego sportu - ma wyjątkową siłę, zwłaszcza że zostało wypowiedziane po wielu latach ukrywania orientacji seksualnej. I nie wiadomo, jak coming out wpłynie na jego szansę na udział w walce o tytuł mistrza świata. Portorykańczyk teoretycznie zdobędzie prawo do takiego pojedynku po zwycięstwie nad Pazosem.

W 2005 r. w wywiadzie na łamach "Sports Illustrated" do homoseksualizmu przyznał się Emile Griffith, fantastyczny pięściarz wagi półśredniej i średniej, były mistrz świata, który jako aktywny bokser ukrywał swoją orientację seksualną. Magazyn opisał tragiczne okoliczności jego zwycięstwa nad Bennym Paretem w 1962 r. Według ówczesnych relacji trener Griffitha, legendarny Gill Clancy miał powiedzieć pięściarzowi: "Bij seriami tak długo, aż rozdzieli was sędzia albo Benny padnie". W 12. rundzie walki w Nowym Jorku Griffith okładał słaniającego się w narożniku, ale już nieprzytomnego rywala. Zadał mu 24-30 ciosów w głowę, aż masakrę przerwał trener Pareta. Kubańczyk zmarł 10 dni po pojedynku. Była to pierwsza "śmierć na żywo" w boksie, bo pojedynek transmitowała ABC.

Jednak w głośnym wywiadzie w 2005 r. Griffith przyznał, że jego furia wzięła się z wypowiedzi Pareta podczas ważenia przed walką. Dziennikarze zignorowali słowa Kubańczyka, które ten szeptał rywalowi do ucha: "Pedał, pedał". - Wówczas przyznanie się do tego, że jest się gejem, byłoby samobójstwem - powiedział Griffith.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.