Boks. Menedżer Włodarczyka: Tarver zrobił nam świństwo

- Antonio Tarver zrobił nam świństwo. Mieliśmy umówione szczegóły walki, a on w ostatniej chwili zdecydował się na innego rywala - mówi Andrzej Wasilewski, szef grupy 12 Round KnockOut Promotions, której bokserem jest Krzysztof ?Diablo? Włodarczyk. Mistrz świata federacji WBC w wadze junior ciężkiej prawdopodobnie w ringu pojawi się najwcześniej we wrześniu, ale wcale nie jest pewne, że jego przeciwnikiem będzie Francisco Palacios.

Włodarczyk, który ostatnią walkę stoczył w listopadzie ubiegłego roku, nokautując w Australii Danny'ego Greena, w czerwcu miał stoczyć pojedynek swego życia z Antonio Tarverem. Jednak 43-letni Amerykanin w ostatniej chwili zmienił zdanie i 2 czerwca zmierzy się z Nigeryjczykiem Lateefem Kayode.

Zdenerwowany Włodarczyk stwierdził, że Tarver wybrał słabszego rywala i wprost zarzucił legendzie, że boi się pojedynku z nim, a więc mistrzem świata.

- Wypowiedzi Krzysztofa i odpowiedzi Tarvera [Amerykanin zapowiedział, że po pokonaniu swego najbliższego rywala znokautuje Polaka] dotarły do Polski z kilkudniowym opóźnieniem. To tłumaczenia ich wymiany zdań, do jakiej doszło na łamach amerykańskich mediów - mówi nam Wasilewski.

Menedżer Włodarczyka rozumie rozgoryczenie swego pięściarza. - Rozumiem Krzysztofa, bo myśmy mieli już wszystko dogadane, a oni się wycofali. Mieliśmy uzgodnione datę, kwoty, telewizję. Ustalone nie było tylko miejsce. Umówiliśmy się, że to będą Stany Zjednoczone, pozostało wybrać miasto. Mieliśmy rezerwację hali Izod Center w New Jersey i w Atlantic City, w największej hali Boardwalk. Wydawało nam się, że rozmawiamy z topowymi ludźmi ze świata boksu i mediów amerykańskich i że na pewnym poziomie kultury biznesowej kiedy się powie sakramentalne "tak" niekoniecznie trzeba podpisywać stosowne dokumenty. Te miały być stworzone przez prawników, aż nagle przeczytaliśmy w internecie, że Tarver zmierzy się z Lateefem Kayode, a telewizja Showtime dała się przekonać, że to też będzie fajna, a do tego dużo tańsza walka - opowiada Wasilewski.

Co ciekawe, menedżer naszego mistrza, tak jak Włodarczyk, uważa, że Tarver wystraszył się siły Polaka. - Prawda jest taka, że i Krzysztof, i ja absolutnie doceniamy klasę Tarvera. Wiadomo, że w ostatnich latach jest to jeden z najbardziej znanych pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe. To facet, który stoczył kilka nieprawdopodobnych walk, to megacelebryta, który grał jedną z głównych ról w "Rockym", to wielka postać amerykańskich mediów. Ale z tej walki wycofał się chyłkiem. Zrobił nam świństwo, bo najwyraźniej uznał, że w tym momencie na walkę z Krzysztofem nie jest gotowy i wolał spotkać się z łatwiejszym przeciwnikiem. Kaoyde to oczywiście kawał zwierza, ale powiedzmy sobie szczerze, technicznie jest przeciętny i Tarver raczej go przechytrzy - uważa Wasilewski.

Jednak to, że w czerwcu Tarver zmierzy się z Kayode, a nie z Włodarczykiem nie znaczy, że do konfrontacji Amerykanina z Polakiem w ogóle nie dojdzie.

- Przez Tarvera zmarnowaliśmy kilka miesięcy, bo na walkę byliśmy gotowi od początku roku i czekaliśmy. Gdybyśmy chcieli się kierować zasadami normalnego biznesu, a nie boksu, to ja z człowiekiem, który nas oszukał już bym więcej nie rozmawiał. Ale tu nie chodzi o moje ego. Ważne, żeby Krzysztof miał swoje wielkie szanse. I mam nadzieję, że tak będzie. Tarver jest megagwiazdą i to on na swoich plecach nosi wielkie pieniądze, ale tytuł, na którym mu zależy ma Krzysztof - mówi Wasilewski.

O tym, że pas WBC jest dla Tarvera ważny świadczą jego słowa. - Polscy kibice często mówią, że pasków jest teraz dużo. Zgoda, jest ich mnóstwo, ale zielony pas federacji WBC z żółtymi literami i złotymi blaszkami jest jeden i Tarver powiedział do Krzysztofa poprzez media "trzymasz mój pas, więc dbaj o niego, bo przyjdę i ci go zabiorę". To pokazuje, że ten pas ma dla Tarvera ogromne znaczenie - podkreśla Wasilewski.

Przed ewentualną walką z Tarverem Włodarczyk najpewniej zmierzy się z Francisco Palaciosem, Portorykańczykiem, którego pokonał w kwietniu ubiegłego roku w Bydgoszczy. Wiele wskazywało na to, że do rewanżu dojdzie w tym samym miejscu, w czerwcu.

- W czerwcu na pewno tej walki nie będzie. Sytuacja jest o tyle śmieszna, że Don King, promotor Palaciosa, krzyczał, ile mógł, że chce rewanżu, a teraz nie można nawiązać z nim kontaktu - zdradza Wasilewski.

Szef grupy 12 Round KnockOut Promotions dziwi się zachowaniu słynnego promotora, bo ten najpierw na zjeździe WBC prosił o utrzymanie Palaciosa na pierwszym miejscu w rankingu, dzięki czemu pięściarz zyskał prawo do kolejnego starcia z mistrzem, a teraz King twierdzi, że na walkę nie ma pomysłu.

- Pierwsza walka Włodarczyka z Palaciosem nikomu, niestety, satysfakcji nie sprawiła, a wynik uznano za kontrowersyjny. Nikt jednak nie złożył protestu, King chciał tylko, by doszło do rewanżu, co tłumaczył dobrym bilansem swojego zawodnika i tym, że jego starcie z Krzysztofem w USA albo w Portoryko mogłoby się zakończyć innym wynikiem - opowiada Wasilewski. - Jose Sulaiman, który od 40 lat jest prezydentem WBC, to przyjaciel Kinga, wielkie wpływy promotora pomogły i pogodziliśmy się z tym, że do niezbyt atrakcyjnej walki z Palaciosem dojdzie. I nagle okazało się, że King wcale nie dąży do tej walki. Nie wiemy czy się pokłócił z zawodnikiem, czy są jakieś zakulisowe rzeczy, o których nie mamy pojęcia - tłumaczy promotor Włodarczyka.

Fakty są takie, że kilka tygodni temu do obozu Polaka dotarła oficjalna wiadomość od WBC, w której federacja informowała, że strony mają ustalić szczegóły walki, a jeśli się nie dogadają, organizator walki zostanie wyłoniony w przetargu. - Byliśmy przygotowani do przetargu, z Kingiem rozmów nie prowadziliśmy, bo to trudny partner i doświadczenia mamy raczej słabe. Kilka dni przed 30 marca, a więc datą wskazaną przez WBC, King poprosił o przesunięcie przetargu, twierdząc, że on jeszcze nie jest gotowy, że na organizację walki nie ma żadnego pomysłu i potrzebuje więcej czasu - relacjonuje Wasilewski. - Od WBC dostaliśmy zapytanie czy się zgadzamy, potwierdziliśmy, że tak. W czwartek minęły trzy tygodnie, na które się umówiliśmy, dzwoniłem do WBC i okazało się, że oni nie mają kontaktu z Kingiem - dodaje menedżer Włodarczyka.

Zdaniem Wasilewskiego do walki z Palaciosem mimo wszystko najpewniej dojdzie, ale najwcześniej we wrześniu. - Czerwiec odpada, później są wakacje, a to nie jest dobry czas na organizowanie dużej gali, dlatego wszystko przesuwa się na wrzesień. Szkoda, że King, który krzyczał, jak to zrobi wielką walkę w Portoryko, teraz sprawił, że Krzysztof znów straci kilka miesięcy. Ale taki już jest boks i nie można wykluczyć, że dla Włodarczyka pojawi się inny rywal - podsumowuje Wasilewski.

Sportowi bankruci. Przehulali ponad miliard dolarów

 

 

Trener Chambersa o Adamku: To będzie wydarzenie! ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.