Boks. Najważniejsze walki legendarnego Angelo Dundee'go [WIDEO]

W wieku 90 lat zmarł na Florydzie jeden z największych trenerów boksie Angelo Dundee. Pracował z Muhammadem Ali przez całą karierę (był w narożniku we wszystkich jego walkach oprócz dwóch), Sugarem Rayem Leonardem, Georgem Foremanem, Oscarem de la Hoyą. Przez sześć dekad trenował 15 mistrzów świata. Oto ważne momenty jego życia

Henry Cooper - Cassius Clay (1963), czyli najsłynniejszy trik Dundee'go

Tę chwilę BBC pokazuje niemal równie często jak TVP zwycięski remis Orłów na Wembley. Obydwa starcia na legendarnym stadionie oddalone w czasie o dekadę oglądały podobne tłumy. 18 czerwca 1963 roku Cooper w czwartej rundzie zadał swój najlepszy cios - lewy hak, czyli "Enry's ammer" (jako chłopak z przedmieść Londynu połykał "h", co - ogólnobrytyjskie - dawało komiczny efekt i stało się na tyle popularne, że pięściarza nazywano "Our Enry"). Był mańkutem, ale walczył jak praworęczny, stąd ów "młot Henry'ego" w lewej ręce.

Późniejszy Muhammad Ali poleciał na deski.

Angelo Dundee opowiadał w wywiadzie dla "Gazety": - Półtora roku wcześniej po takim ciosie Sonny'ego Banksa [Cassius] leżał na deskach po raz pierwszy w życiu. A Cooper, dobry Boże, to był dopiero specjalista od lewych haków! Trafił i Cassius osunął się po linach. Gong. Złapaliśmy Cassiusa, zanim padł na deski. W przerwie sole trzeźwiące, lód na kark... Jego rękawica pękła na szwie w okolicach kciuka już w pierwszej rundzie. Wcześniej nic nie mówiłem sędziemu, bo do czwartej rundy wszystko szło zgodnie z planem. Ale teraz pokazałem sędziemu dziurę. Wsadziłem do niej cały palec. Tylko trochę jej pomogłem, tej dziurze, ona naprawdę tam była, z rękawicy wyłaziło końskie włosie. Sędzia ringowy poszedł rozmawiać z sędziami głównymi. Nad nami wyło ponad 50 tysięcy Anglików przekonanych, że Cooper teraz znokautuje Cassiusa. Po chwili sędzia wrócił i mówi: "Panie Dundee, nie ma zapasowych rękawic". Ja na to: "Trudno, będziemy dalej bić się w tych". Dyskusja na ten temat dała nam może z minutę, ale to wystarczyło. Ali doszedł do siebie".

W następnej rundzie z łuku brwiowego Coopera - ileż walk przegrał z tego powodu! - krew tak tryskała na damy w pierwszym rzędzie, że gazety ocenzurowały potem krwawe zdjęcia. Sędzia przerwał pojedynek w szóstej rundzie.

Historia boksu potoczyła się dalej torem, który znamy.

Od tego momentu mnóstwo komisji sportowych, sankcjonujących walki zapewniało sobie rezerwowe rękawice, które zawsze były w pobliżu ringu.

Sonny Liston - Cassius Clay (1964), czyli scenariusz jak zrobić najlepszy show w boksie

Pojedynek z Listonem przeszedł do historii - Clay został najmłodszym mistrzem świata wagi ciężkiej. Miał 22 lata. Niezwykłe były okoliczności tej walki - ponoć ludzie Listona chcieli oślepić Claya za pomocą jakiejś maści na rękawicach. A do tego niebywałe zachowanie się Claya przed walką i podczas oficjalnego ważenia...

Obok Claya największym scenarzystą był Dundee.

Tej walce towarzyszyło wielkie napięcie. Cassius udzielał dziesiątków wywiadów, w których opowiadał, czego to nie zrobi z Sonnym. Sonny zaś mówił krótko: "Moim jedynym zmartwieniem jest to, jak wydobyć pięść z tej jego szerokiej gęby, kiedy już go w nią zdzielę".

Angelo Dundee opowiadał: - Na ważeniu Cassius kompletnie ogłupił ludzi, ale on wiedział, co robi. Gdy wchodziliśmy do sali, gdzie miało odbyć się ważenie i gdzie zaraz miał pojawić się Liston, szepnął do mnie: "Trzymaj mnie". A chwilę potem z obłędem w oczach krzyczał: "Puśćcie mnie! Puśćcie mnie! Zaraz go rozszarpię! Dajcie mi go, tego frajera, tego niedźwiedzia!".

Zadymiona hala, dziennikarze, Ali miał na sobie bluzę z napisem "Polowanie na niedźwiedzie"... Tak było - Ali nazywał Listona wielkim złym niedźwiedziem.

- Przedzierał się przez tłum w stronę wagi, krzycząc na całe gardło: "Fruwam jak motyl, żądlę jak osa! Bójka, człowieku, bójka!". Potem Ali wydobył skądś długą afrykańską laskę i zaczął nią walić o podłogę. "Jestem mistrzem! Dawać tu tego niedźwiedzia! Ósma runda!" - krzyczał. Dziennikarze pisali, że Ali to wariat - wspominał Dundee. - To był najlepszy show, jaki dotąd ktokolwiek widział w boksie. Cassius był wspaniałym aktorem.

Alexander Robbins, lekarz komisji sportowej stanu Floryda, zmierzył Alemu tętno. Wynosiło 120, czyli było dwukrotnie wyższe od normalnego ciśnienia w stanie spoczynku. Robbins ogłosił publicznie, że Clay jest niezrównoważony emocjonalnie, wystraszony na śmierć i bardzo prawdopodobne, że załamie się psychicznie jeszcze przed wyjściem na ring.

Dundee: - Krzyknąłem do Ferdiego Pacheco, lekarza i mojego pomocnika: "Wychodzimy!". Przeszliśmy się kawałek, usiedliśmy na ławce i Ferdie zmierzył Alemu tętno, zajrzał do oczu. Clay był zdrów, w pełni formy. On po prostu zawsze był "Wielką Gębą". Zadzwoniłem do do agencji Associated Press, do "Miami Herald", że Cassius jest stuprocentowo zdrowy, gotowy do walki.

Dzień później, 25 lutego 1964 roku Clay pokonał Listona w szóstej rundzie i stał się najmłodszym mistrzem świata wagi ciężkiej.

George Foreman - Muhammad Ali (1974)

Klasyczna walka. Ali mógł opdzyskać tytuł mistrza świata, który stracił po odmowie służby wojskowej w Wietnamie (przegrał w 1971 roku pierwszy pojedynek po trzyletniej przerwie - o tytuł z Joe Frazierem, w Madison Square Garden).

Rekordowe były wypłaty dla bokserów - po 5 mln dolarów dla każdego - i niezwykłe miejsce pojedynku: Kinszasa w Zairze. W komunistycznej Polsce był to pierwszy zawodowy pojedynek bokserski pokazany w telewizji.

Dundee opowiadał kiedyś "Gazecie": - To King wpadł na pomysł rozegrania pojedynku w Afryce. Alego zafascynował ten pomysł. Powrót do korzeni, sentyment do Czarnej Afryki - to go wzięło. King dogadał się z prezydentem Mobutu, dla którego była to świetna reklama. Tym pojedynkiem żył cały kraj, a Mobutu brylował. W telewizji przed walką pokazywali twarz Mobutu, kamera podjeżdżała coraz bliżej i bliżej. Ten kraj to był Mobutu, Mobutu był bogiem.

Kto z nas znał Afrykę? Nikt. Czy gdybyśmy ją znali, zdecydowalibyśmy się na walkę w Kinszasie? Wątpię. Znaleźliśmy się nagle w sercu Afryki. Ja naprawdę miałem słabe pojęcie, dokąd jedziemy - dostatecznie jednak duże, żeby nie zabierać ze sobą żony.

Trzeba pamiętać, że było to niedługo po zakończeniu wojny domowej w Zairze. Bieda, bieda i jeszcze raz bieda. Widzieliśmy to jednak tylko zza szyb samochodów. Zaraz po naszym lądowaniu Zairczycy oszaleli na punkcie Alego. Stał się ich ludowym bohaterem, krzyczeli za nim "Ali, bomaye!" [Ali, zabij go! - przyp. R.L.].

Pięściarze i trenerzy siedzieli tam kilka tygodni dłużej z powodu kontuzji oka Foremana.

- Trenowaliśmy. Muhammad nie narzekał. Zresztą nie było tak źle. Mieszkaliśmy we wspaniałych willach w N'Sele z widokiem na rzekę Kongo. Codziennie były imprezy, ale bez Muhammada. On każdego dnia ćwiczył, biegał po bezdrożach. Był w życiowej formie. Nic go nie rozpraszało. Do Kinszasy było 45 minut samochodem, tylko ja jeździłem tam na ?mambo-jumbo" z prasą.

Ali podczas walki zastosował po raz pierwszy technikę rope-a-dope, czyli odchylony, oparty na linach, ukrywając się za gardą pozwalał na obijanie przez Foremana.

- Sam na to wpadł - opowiadał Dundee. - Kiedy zaczął opierać się o liny, zrobiło mi się słabo. Wydawało mi się, że to najgłupsza rzecz, jaką można zrobić. Czułem, że Muhammad może wygrać tę walkę, ale nie w taki sposób. Myślałem, że Ali będzie tańczył wokół George'a przez pięć, sześć rund. Foreman jest pięściarzem, który ma wyprostowaną sylwetkę, nie uchyla głowy. Dlatego sądziłem, że Ali może mu sporo zaszkodzić swoimi lewymi prostymi. Potem - myślałem - Ali przyśpieszy, George będzie zmęczony i nastąpi nokaut w jednej z końcowych rund.

Ale wszystko, co wymyśliliśmy, opierało się na jednym założeniu - Ali nie może dać się trafić. Miał uciekać, zaskakiwać George'a z różnych kierunków, ruszać się na palcach, tańczyć. Tymczasem wyglądało to zupełnie inaczej i patrząc na tę walkę z narożnika, w nocy, w gorącej dżungli w środku Afryki, czułem się, jakby mnie smażyli w piekle. Bałem się, że Ali nigdy nie wyjdzie z tych lin, że Foreman trafi go w szczękę jednym ze swoich potężnych ciosów. I będzie koniec.

Foreman wcześniej rozłożył kompletnie Joe Fraziera zaledwie w dwóch rundach. To było imponujące. Był bardzo dobry w pojedynkach z niskimi pięściarzami, takimi jak Frazier. Dlatego mówiłem Muhammadowi: "Trzymaj się wyprostowany, wysoko. Nie pochylaj się, bo on cię zlikwiduje".

Była plotka, że to Dundee poluzował liny na stadionie w Kinszasie, co miało pomóc Alemu.

- Ja te liny ściągnąłem, a nie luzowałem. Wilgoć i upał spowodowały, że zwisały niemal do ziemi. Musieliśmy je zdjąć i obciąć. Na koniec, jak już je montowaliśmy, zauważyli nas ludzie Foremana. Dzień później, kiedy cały świat zobaczył, w jaki sposób walczył Ali, jak opierał się o liny, jak jedną akcją w ósmej rundzie powalił wielkiego Foremana, powstała plotka, że rozciągnąłem je specjalnie.

Muhammad Ali - Joe Frazier (1975)

Dla wielu kibiców najważniejszym, najbardziej dramatycznym pojedynkiem w historii boksu był kolejny pojedynek Ali - Frazier w Manili na Filipinach w 1975 roku, "Thrilla in Manila"...

Dundee opowiadał w wywiadzie dla Dużego Formatu w 2002 roku: - Ze względu na okoliczności i klasę samych pięściarzy była to najcięższa i najbardziej brutalna walka w mojej trenerskiej karierze. Moim zdaniem był to wręcz najważniejszy pojedynek w dziejach boksu. Klasyk klasyków. Toczył się w Araneda Arena. Cienki dach, w ciągu dnia było tam gorąco jak w piekle. Żeby zapewnić najlepszą porę transmisji w Stanach, pojedynek zaczął się o 11 przed południem. 40 stopni i ogromna wilgotność! Byłem kompletnie wyczerpany, jeszcze zanim zaczęła się walka. A co dopiero bokserzy. Po 11. rundzie Ali toczy się do narożnika i mówi: "Człowieku! Nie dam rady. Umieram!". A ja na to: "Muhammad, albo jesteś mężczyzną, albo dzieckiem".

To, co stało się po 14. rundzie, jest dla boksu historyczną, dramatyczną chwilą.

Widząc siedzącego w narożniku niemal bezwładnego Fraziera, Dundee wypchnął Alego na ring. Po drugiej stronie trener Eddie Futch (w środowisku pięściarskim niemal równie poważany co Dundee, zmarł w 2001 roku, również w wieku 90 lat) powiedział: - Joe, zatrzymam walkę.

- Nie, nie, Eddie. Nie możesz mi tego zrobić.

- Nie widziałeś nic w ostatnich dwóch rundach, dlaczego w 15. nagle znów masz widzieć?

- Chcę go dorwać, szefie - powiedział Frazier.

- Siedź, synu. To koniec.

Następnego dnia Ali mówił: - Kiedy pytają maratończyka, co myśli na ostatnich dwóch kilometrach, ten odpowiada, że sam pyta wtedy siebie: Dlaczego to robię, dlaczego doprowadzam siebie do takiego stanu. Ja też pytałem siebie, co robię, walcząc z ludzką bestią, taką jak Joe Frazier. Wyzwalam w moich przeciwnikach to, co w nich najlepsze. Powiem teraz światu, że Joe Frazier wyzwolił to, co we mnie najlepsze.

Ray Sugar Leonard - Tommy Hearns (1981)

Gdy kariera Muhammada Ali kończyła się, Dundee zajął się Sugar Ray Leonardem. Nazywał go "Mniejszym modelem Alego". Prowadził Leonarda, uważanego za jednego z najwspanialszych techników świata, w słynnych walkach z Marvinem Haglerem, Roberto Duranem (Kamienna Pięść Duran po ośmiu rundach powiedział meksykańskiemu sędziemu "No mas", czyli "Nigdy więcej". Właściwie to ich nie wypowiedział, bo ukuł te słynne w boksie słowa amerykański komentator TV Howard Cosell. W rzeczywistości Duran powiedział sędziemu: "Yo no boxeo con el payaso", czyli "Nie będę boksował z tym pajacem"), Wilfredo Benitezem.

Dundee był fantastycznym motywatorem. W pierwszej walce z Hearnsem, po 12. rundzie, kiedy jego pięściarz przegrywał u wszystkich sędziów, krzyczał do Leonarda "You're blowing it, son" (czyli "Tracisz to, synu"). Te słowa przeszły do legendy boksu. W 13. rundzie Leonard eksplodował, posłał Hearnsa na deski, a nawet poza ring, w 14. go znokautował.

George Foreman - Michael Moorer (1994), czyli Dundee pomaga Wielkiemu George'owi zostać najstarszym mistrzem świata

Pomógł mu odzyskać tytuł, który George stracił 20 lat wcześniej w najsłynniejszym pojedynku w historii boksu - z Muhammadem Ali w Rumble in the Jungle w Kinszasie.

George przegrywając na punkty, obijany przez Moorera, w 10 rundzie zadał jeden niezwykle silny cios, który zwalił młodszego o 19 lat rywala na deski.

Po zwycięstwie Foreman stał się odrodzonym człowiekiem. Zapomniał o Kinszasie, co było jego celem. Do walki założył te same spodenki co w Zairze: czerwone, z niebieskim pasem i białym lampasem - co zasugerował sam Dundee.

Foreman odniósł osobiste zwycięstwo. Jeśli jednak 45-letni człowiek zostaje mistrzem świata wszechwag, można wnioskować, że z boksem dzieje się coś niedobrego. To niemożliwe, aby nieruchawy facet był najlepszym pięściarzem na świecie. - Jeśli ja i mój rówieśnik Larry Holmes znajdziemy się w ringu, smród Ben-Gaya [maść pomagająca przy bólach stawowych i mięśniowych] będzie wielki - powiedział ostatnio szydząc z samego siebie. Podobnie zareagował Muhammad Ali, cierpiący na chorobę Parkinsona. - Uważaj, George, wracam! - powiedział na wieść o wyniku walki z Moorerem.

Angelo Dundee - Russell Crowe (2005)

Trener pomógł ucharakteryzował australijskiego aktora za Jima Braddocka do filmu Cinderella Man (Człowiek Ringu). W tym celu pojechał do Australii. W filmie występuje jako jeden z sekundantów - Angelo. Braddock był jedną z ulubionych postaci amerykańskiego boksu, ale nie miał nic wspólnego z Dundeem, poza tym, że nowojorczyk Braddock trenował w Stillman Gym, gdzie po wojnie zaczynał karierę jako asystent trenerów młody Angelo Dundee.

Dundee jest też bohaterem w filmie ?Ali?. Trenera gra aktor Ron Silver.

Więcej o: