Boks. Kotelnik: Współczuję zawodnikom grupy Kliczków

Były mistrz świata federacji WBA w wadze junior półśredniej Andrij Kotelnik wyjaśnia, dlaczego w wywiadach niejednokrotnie krytykował swoich rodaków - mistrzów świata w kategorii ciężkiej Witalija i Władimira Kliczków. Pięściarz nie kryje zdziwienia faktem, że bracia niedawno przedstawiali zawodnika swojej grupy K2 Promotions Wiaczesława Użełkowa jako przyszłego mistrza świata, trzeciego po braciach pochodzącego z Ukrainy.

- Byłem piątym ukraińskim mistrzem świata, po braciach Kliczko, Dzinziruku i Sidorence. Wygląda na to, że Kliczkowie, mający niemały wpływ na sportowe media na Ukrainie, robią wszystko, aby ludzie myśleli, że poza nimi w naszym kraju nikt nie zajmuje się boksem. Kiedy walczyłem z Gavinem Reesem w Cardiff, podszedł do mnie znajomy z Rosji i powiedział: Wiesz, że na Ukrainie twoja walka nie jest transmitowana, za to w rosyjskiej telewizji odwrotnie?. Czy to normalna sytuacja? - retorycznie pyta Kotelnik.

- Witalij kiedyś wspomniał, że mi współczuje (chodziło o podpisanie umowy przez Kotelnika z promotorem Donem Kingiem, przyp. red.). A ja współczuję pięściarzom, których obowiązuje umowa z grupą promotorską braci. Kliczko proponował mi kiedyś miejsce w K2, jednak na całkowicie niedogodnych dla mnie warunkach - informuje Ukrainiec.

- Bracia to marka Ukrainy, nie ma dwóch zdań. Jednak ich pozycja wynika również z braku konkurencji. Kiedy Kliczkowie otwierali własną grupę promotorską, mówili, że będą pierwszymi, którzy zorganizują na Ukrainie walkę o mistrzostwo świata. Tymczasem taką walkę stoczyłem ja - we Lwowie zmierzyłem się z Japończykiem Norio Kimurą - przypomina Kotelnik, który po raz ostatni walczył w sierpniu ubiegłego roku, przegrywając na punkty z Devonem Alexandrem w pojedynku o pasy IBF i WBC w wadze junior półśredniej.

Specjalny serwis o boksie. Sprawdź Bokser.org ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.